Best
in The World 2015 – Recenzja
W piątek w nocy byliśmy świadkami czwartego w historii PPV w wykonaniu Ring of Honor. Na Best in the World największą atrakcją oczywiście była walka o dwa pasy mistrzowie, RoH World Championship oraz RoH World TV Championship. Zapraszam do czytania
Match
nr 1 - *** i 1/4
Donovan
Dijak
Walka całkiem dobra jak na opener. Największą niespodzianką jest oczywiście wynik, bo przegrana Dijaka w tak mało znaczącym pojedynku pokazuje, że federacja raczej nie jest powalona jego postępami od czasów zwycięstwa w turnieju Top Prospect. Panowie zaliczyli jeden mocny spot kiedy to Briscoe otrzymał typowy Body Slam za ring. Cała reszta była całkiem dobra ale szaleństw tutaj nie było na pewno.
Match nr 2 - ** i 3/4
The Decade vs ACH and Matt Sydal
Szaleństw tutaj nie było na pewno. Owszem skład był taki, że mogliśmy oczekiwać dobrego wrestlingu ale oprócz kilku spotów nie dostaliśmy nic wielkiego. Wygrali to oczywiście Decade, którzy teraz bez Jacobsa i Stronga walczą a Midcardzie. Prawda jest taka, że Whitmer sam ciągnie ta stajnie na swoich barkach. To widać, bowiem Page, który miał być wielkim odkryciem jest do tej pory wielkim niewypałem.
Match nr 3 - *** i 1/2
Dalton Castle vs Silas Young
Gimmicki tej dwójki są tak bardzo różne, że pod względem rozrywki musiało to wyjść bardzo fajnie. Oczywiście pod względem czysto ringowym było to kiepskie. Mimo to fajnie oglądało mi się ten pojedynek, bo zarówno Silas jak i Dalton są świeżymi wrestlerami, których fajnie się ogląda. Końcówka wskazuje zdecydowanie na ich rewanż i pewnie wtedy Young spokojnie zgarnie pin.
Match nr 4 - **
War Machine vs C&C Wrestle Factory
Każdy tutaj coś zyskał. War Machine kolejną dość ważną wygraną a do tego w bardzo decydujący sposób, która może pozwolić im na bycie kolejnymi mistrzami. Caprice nareszcie wystąpił w jakimś ważnym wydarzeniu. Wiadomo, że był tutaj tylko tłem, na którym Cedric ma pójść dalej. Właśnie skoro przeszliśmy do Alexandra to zdziwiłem się, że nie zaatakował on swojego partnera po walce. Mimo to można nazwać tego wrestlera już teraz pełnym heelem.
Match nr 5 - **** i 1/4
Roderick Strong vs Moose vs Michael Elgin - #1 Contenders Match
Świetnie się to oglądało. Muszę przyznać, że panowie dali z siebie 100 % i każdy pokazał się ze znakomitej strony. Roddie w ostatnim czasie przeżywa drugą młodość więc o niego byłem jakoś spokojny. Strasznie zaskoczył mnie Elgin, dawno nie pokazywał aż tak dobrego wrestlingu jak teraz. Wiele fajnych lotów, akcji siłowych, gdyby to pokazywał podczas każdej walki to możliwe, że to on byłby teraz w miejscu Briscoe. Moose był za to gwiazdą tego starcia. Pokazał, że jednak bardzo wiele umie. Teraz czeka go feud z Alexandrem i tam też powinny być bardzo dobre walki. Strong walczący o pas ? Podoba mi się to.
Match nr 5 - **** i 1/2
American Bullet Club vs The Kingdom
American Bullet Club vs The Kingdom
Druga dzisiaj znakomita walka. Dorównali swojej walce z War of The Worlds i tutaj pokazali, kawałek znakomitego wrestlingu. Zwłaszcza Bullet Club, którzy jako face'owie spisują się rewelacyjnie pokazali głównie efektowne loty. Nawet Styles prezentował tutaj inny styl niż zazwyczaj w NJPW. Cole i jego chłoptasie dali radę temu dorównać i ostatecznie wyszło to znakomicie.
Match nr 6 – RoH World Tag Team Championship Match
The Addiction vs reDRagon - *** i 1/4
The Addiction vs reDRagon - *** i 1/4
Solidna walka. Jakoś specjalnie na kolana nie powaliła co było spowodowane pewnie wielkim chaosem, który był tutaj obecny. Mimo to spisali się dobrze i była to fajna potrawa między dwoma świetnymi walkami a Main Eventem. Tak więc jest się z czego cieszyć i oczywiste było to, że Addiction obronią pasy.
Main Event- RoH World Championship Match and RoH TV Championship Match
Jay Briscoe vs Jay Lethal
Jay Briscoe vs Jay Lethal
Znakomita walka ! Tak właśnie powinny wyglądać te pojedynki unifikacyjne. Musiałem to zobaczyć live by uniknąć spoilerów i zdecydowanie się opłacało. Może nie tylko pod względem czysto ringowym ale i emocjonalnym. Niby każdy czekał na świętowanie Lethala ale gdzieś tam z tyłu głowy siedziała ta niepewność. Jestem cholernie zadowolony z tego wyniku, bo teraz nadszedł czas Jaya Lethala. Oby nie skończyło się jak roku temu z Elginem
0 komentarze: