#1 Czuć Luz - Punk vs Cena, czyli WWE jednak potrafi!

Witajcie w mojej nowej serii! Nazywa się ona dokładnie tak, jak widzicie czyli "Czuć Luz" i na wstępie zaznaczam, że nie będzie dotyczyła tylko wrestlingu. Dzisiaj w prawdzie akurat o tym, ale nie zawsze tak będzie. Chciałem po prostu utworzyć cykl, aby pozbierać moje wszystkie myśli, które chcę przekazać w jednym miejscu. Zaczynamy od przyjrzenia się kondycji WWE jeżeli chodzi o tworzenie wciągających i interesujących storyline'ów...

CM Punk vs John Cena - rok 2011



Tą walkę pamiętają chyba wszyscy. CM Punk vs John Cena - Money in the Bank 2011 ( Chicago, Illinois ). Wszystko nie tylko w tej walce, ale i w tym feudzie było na miejscu. Arcyważne było postawienie CM Punka w roli mocnego underdoga, gdyż stając naprzeciw Ceny musisz być Brockiem Lesnarem, aby nie być postrzeganym jako ten, który co najwyżej może sprawić niespodziankę. Na całe szczęście WWE było chyba w doskonałej formie i fani uwierzyli, że Punk faktycznie może pokonać Cenę. Kluczowym momentem były jego wybitne proma ze słynnym, wygłoszonym podczas Raw Roulette, shootowym promo przerwanym przez odłączenie mikrofonu ( Nie pamiętasz? Sprawdź! ) na czele. Dla mnie jest to już klasyka gatunku i przy okazji wspominania tego konfliktu - ten speech wraca do głowy. Od tego momentu oraz ogłoszenia, że CM Punk opuszcza WWE po gali Money in the Bank - zaczęliśmy wierzyć, że Punkowi się uda. Czy wierzyliśmy, że faktycznie ostatni raz zobaczymy go właśnie na MiTB to już inna sprawa ;)

Równie ważnym aspektem co postawienie Punka w roli wiarygodnego rywala dla Ceny było pokazanie, że nie ma faktycznie nic do stracenia oraz trzyma w garści McMahona i całe WWE. To również moim zdaniem się udało. Punk, któremu kończy się kontrakt, walczy o pas WWE. Vince mimo wszystko musi dopuścić do siebie myśl, że John Cena może nie obronić pasa, a wtedy CM Punk opuści federację z pasem mistrzowskim. Taka wielka marka nie może sobie na to pozwolić. CM Punk doskonale o tym wie... i ma okazję do zabawy. Negocjowanie nowego kontraktu dla Punka miało burzliwy przebieg. McMahon zawiesił nawet Brooksa, ale bohaterski John chciał pokonać go 1 vs 1, czysto... jak się skończyło, wszyscy wiemy. Doszło nawet do jawnych negocjacji McMahona z Punkiem podczas których Phil domagał się wszystkiego co paradoksalnie już kilka miesięcy później miał. ( Segment, o którym mowa - przypomnij sobie czym jaraliśmy się 4 lata temu ). Ostatnie chwile tego segmentu to coś czego McMahon najbardziej się bał... ostatnie słowa Punka to perfekcyjne zakończenie drogi do Money in the Bank i już wtedy można było się spodziewać czegoś niespodziewanego.


No i jesteśmy! Po kilku tygodniach hype na tą walkę osiągnął wysokość najwyższych wież w Dubaju. CM Punk i John Cena w ringu, na szali pas WWE i na dobrą sprawę kariery obu zawodników ( przynajmniej wtedy tak kazano nam myśleć ). Nie mogło być lepszego miejsca na rozegranie tej bitwy niż Chicago. John Cena wychodząc do ringu z opuszczoną głową... to jest prawdziwe Once in a lifetime. Wtedy jego szanse zmalały, przynajmniej psychologicznie. A Punk? Przywitany, jak bohater we własnym domu. Transparenty "CM Punk" "If Cena wins, We riot" itp. zbudowały taki klimat, którego po tym wydarzeniu już chyba nie spotkałem w WWE. ( Entrance CM Punka w Chicago - Klasyk! ). Warto wspomnieć, że był to ostatni raz, kiedy usłyszeliśmy "This Fire Burns" czyli w mojej opinii najlepszy theme song Punka. Nie wiem jak wy, ale ja czułem autentyczne emocje, a przecież wiedząc, że w WWE wszystko jest ustalone odgórnie - wcale nie jest to takie proste. Sama walka to w końcu jedyny 5-star w federacji McMahonów od wielu, wielu lat. Efektowne nearfalle, submissiony, akcje. Na tamten moment to było najlepsze co WWE mogło nam zaoferować i dostaliśmy to! Końcówka tego długiego pojedynku to znowu "bohaterstwo" Johna Ceny. McMahon i John Laurinaitis ( wtedy jeszcze nikt nie wiedział co to do cholery za koleś ) chcieli powtórzyć Montreal Screwjob, ale aktualny wtedy mistrz WWE nie pozwolił na to. Uderzył Laurinaitisa w twarz i wykrzyczał, ze chce to wygrać na swój sposób... po czym wślizgnął się do ringu, otrzymał GTS i został odliczony do trzech. Piękny koniec walki! Mina McMahona bezcenna, reakcja fanów również. Vince próbował ratować sytuację wzywając Alberto Del Rio do zainkasowania swojego kontraktu Money in the Bank, ale to byłby taki bullshit, że nawet strach myśleć. CM Punk obronił się i opuścił arenę z pasem WWE. Niesamowity obrazek, który warto pamiętać.


Money in the Bank zakończyło się wspaniałym triumfem CM Punka i całego Chicago. Vince McMahon odniósł sromotną porażkę, ale żałoba nie trwała długo. Bardzo szybko wyłoniono nowego mistrza WWE. Został nim Rey Mysterio, który pas stracił szybciej niż go zdobył - na rzecz Johna Ceny. Tej samej nocy powrócił CM Punk i feud został kontynuowany. Punktem kulminacyjnym mimo wszystko zawsze będzie dla mnie Money in the Bank PPV i genialny 5-star match ze wszystkim co powinien dawać fanom wrestling. WWE przyzwyczaiło nas do tego, że serwuje masę bullshitów i bzdur, których fani nie kupują. Takimi wyjątkami, jak ten przekonują mnie jednak, że POTRAFIĄ!

0 komentarze: