Recenzja TNA Impact Wrestling 08/05/2015


Najnowszy epizod Impact Wrestling, którym zajmę się w tej recenzji był początkiem nowych tapingów na najbliższe tygodnie. Z tej okazji ta gala została wyemitowana na żywo co jest niestety rzadkością. Impacty na żywo zawsze wypadały lepiej od pozostałych. Było tak chociażby kiedy ostatnim razem Impact przez jakiś czas emitował gale na żywo. Równało to się zarówno z żywszymi reakcjami widowni, lepszą pracą zawodników oraz niespodziankami z strony kreatywnych. Już na samym początku tej recenzji poznajemy jedną dużą, a na jej końcu ocenimy czy ta gala nie jest wyjątkiem od reguły.

Segment w ringu



DO YOU KNOW WHO THAT IS? To niespodzianka na dzisiejszy wieczór w postaci sędziego specjalnego w dzisiejszej walce wieczoru. Spekulacje były różne chociażby by na fanpage'u TNA na facebooku i często były one śmieszne. Trzeba jednak przyznać, że wśród nich rzadko kiedy przewijało się - Bully Ray. W końcu jeszcze nie dawno odszedł i krytykował nie które aspekty federacji za pomocą twittera. Dobrze wiemy, że dobro duszne TNA przebaczy wszystkim, ale po prostu dziwi mnie ten widok. Czyżby Bully Ray z "domu", którym nazwał WWE podczas Royal Rumble, został odesłany z kwitkiem? Gala powinna zacząć się z rozmachem i tak też TNA spróbowało opierając wszystko tylko na pokazaniu się Ray'a w odpowiedzi na słowa Eric'a. Nie wydaje mi się jednak, że osiągnęli taki rozmach jaki oczekiwali. Mogło to być o wiele lepiej rozwiązane.. albo przyjęte przez fanów. To już druga sprawa, trudno jednak im się dziwić.

Falls Count Anywhere Match

Ethan Carter III /w. Tyrus vs. Mr. Anderson




Wynik sondażu chyba nie mógł być bardziej przewidywalny. Trochę w stylu WWE, które da Ci trzy stypulacje, które za wiele nie różnią się od siebie i każdą można zabookować tak samo. Tak i w tym wypadku jednak Arm Wrestling Match nie miał żadnych szans z Falls Count Anywhere Matchem. Jak wypadła sama walka? Na pewno pozytywny wpływ na jej odbiór miała widownia, która żywo się jej trzymała. Trzeba przyznać, że EC III zawsze gdy się pojawia robi dużo zamieszania na widowni co ustawia go w dobrym położeniu jeśli chodzi o #EC3forChamp. Zresztą nie oszukujmy się, że od samego początku ta walka była nastawiona pod wypromowanie Cartera i tak też się stało. EC III wygrywa tę walkę dzięki Tyrusowi, który w ostatniej fazie walki wystawił Andersona Carterowi na tacy. Sam przebieg pojedynku był w porządku. Żadnych fajerwerków, trochę brawlu w okolicy ringu. Tak naprawdę pojedynek oparł się na dwóch spięciach między Tyrus'em i Anderson'em oraz na dwóch konkretniejszych spotach z Carterem na rampie. Oczywiście te dwie akcje wyglądały dosyć ładnie, ale wciąż to nic konkretnego. Najbardziej mnie ciekawi co dalej z Andersonem, dla którego tak naprawdę nie ma nic konkretnego w tej federacji. Może ciąg dalszy? Podłoże wciąż niby jakieś jest. Tym czasem EC jest niepokonany od 554 dni. 

MVP vs. Drew Galloway



Przed samą walką dostaliśmy promo od MVP, a następnie wymianę kilku wypowiedzi między nim, a Drew i przyznam szczerze, że panowie odwalili kawał świetnej roboty. Wymiana na bardzo wysokim poziomie i oboje świetnie spisują się w swoich rolach. Chociaż o to nie było trudno gdyż w tym feudzie to co dobrze zrobiono to idealnie zestawiono ze sobą kontrasty gdyż jak sam MVP mówi. Jego nie interesują fani i pro wrestlingu, lecz pieniądze i styl życia jaki niesie za sobą pro wrestling. Sama walka już nie była taka równa. Została całkowicie zdominowana przez MVP, przez co Drew jej znaczącą większość przeleżał na deskach co stworzyło dosyć standardowy przebieg bez niczego konkretnego. To co mi się jednak bardzo spodobało w tym pojedynku to końcówka. Drew przeszedł świetną kontrą z Playmaker'a do Future Shock DDT, za pomocą czego zakończył pojedynek. Po walce zrobiło się zamieszanie i nie chodzi mi tylko o to, że znów segment musi kończyć się brawlem, lecz o zamieszanie storylinowe. Eric Young wbiegł do ringu z krzesełkiem i rozpoczął ofensywę na The Rising co doprowadziło do ich przegrania w tej potyczce. Pytanie jednak z mojej strony jaki ma sens teraz mieszanie w to EY? Było już kiedyś wykorzystanie go w BDC i niby w jakimś tam stopniu współpracuje z tą stajnią. MVP w segmencie przed walką wspominał, że jego celem było przywrócenie tytułu wagi ciężkiej do BDC. Czyżby panowie mieli w przyszłości pomóc EY i przywrócić ich koalicję? 

Segment w ringu



Kontynuacja prywatnych rozterek w rodzinie Magnusa. Ogólnie James kontynuował swoje ciągłe manipulacje. Podarował Micky w prezencie specjalnie przygotowaną z myślą o niej gitare. Ogólnie widownia dosyć fajnie reaguje na te segmenty. Stormowi udaje się wszystko odgrywać tak żeby fani mogli to cheerować, a Magnus zbierał trochę tego hejtu. W końcu Magnus wyprowadził Micky z ringu zostawiając w nim prezent od James'a. W tym segmencie ogólnie to stroy zrobiło jakiś krok i może wreszcie zacznie się coś poważnego. Na pewno teraz Micky będzie miała wiele pretensji do Magnusa bo gdy Storm wspomniał, że ma prezent dla ich dziecka, Magnus cofnął się do ringu i rozwalił pozostawioną w ringu gitarę na głowie lidera Revolution. James słabą sytuację, w której postawił się Magnus może w przyszłości zacząć fajnie wykorzystywać i może nie długo zaczną się jakieś walki między nimi. Największą moją obawą jest jednak to by nie zrobiła się z tego za duża telenowela. Na podstawie tych segmentów mogę również powiedzieć, że brak Khoy i Manika u boku James'a wychodzi mu na dobre. Khoye w ogóle bym usunął, a Manika postawił znów w X-Division.

Handicap Match

Awesome Kong & Gail Kim vs. Doll House



Cóż połączenie pierwszej drużyny złożonej z Awseome Kong i Gail Kim brzmi ciekawie patrząc na to, że obie są odwiecznymi rywalkami. Poza początkiem walki nie było jednak między nimi żadnych spięć gdyż obie panie szybko odnalazły się w wspólnym masakrowaniu Doll House. I można śmiało powiedzieć, że to one więcej zdziałały w tej walce mimo mniejszego składu od rywalek. Taryn tak naprawdę mało co pomagała swoimi koleżanką i dopiero weszła do ringu pod sam koniec, na jej nieszczęście w łapska Awesome Kong, która jej nie oszczędzała. Przyznam poza tym, że dobrze bawiłem się oglądając tę walkę i tak samo widownia co można wywnioskować po ich naprawdę żywych reakcjach podczas pojedynku zwłaszcza skierowanych w stronę Awesome Kong. W roli face'a odnajduje się jak najbardziej. Dollhouse udało się zgarnąć zwycięstwo w momencie kiedy Taryn wykorzystała zamieszanie w ringu, za które były odpowiedzialne Jade i Marti. Trzeba przyznać, że to dobra decyzja. Potrzebna była tej stajni dosyć porządna wygrana na start mimo, że mimo przewagi wygrali ją na farcie i często byli w gorszej sytuacji. Po walce Kong i Awesome zabiły Marti. Przyszło jej zainkasować dwa finiszery. 


Segment w ringu



No i teraz przechodzimy do segmentu, który porusza dosyć gorący temat spowodowany złamaniem nogi Jeff'a Hardy'ego. Wszystko oczywiście tyczy się pasów Tag Team. Cóż tak jak można było się tego spodziewać tytuł trafia na vacant. Matt opuszcza arenę i mija się z Dirty Heels. Cóż, zarówno Aries i Roode byli juz gotowi wziąć te pasy z marszu i ogłosić się mistrzami gdyż fakt.. nikogo nie było innego. Dywizja ostatnio się skurczyła, a Revolution byłoby zgrozą bo pewnie przyszłoby Khoy stawać do boju o to złoto. Dirty Heels, którzy notabene są akurat Face'ami nie będą mieli tak łatwo i TNA tego wieczoru udało się spełnić smartowskie marzenie, na temat którego się rozmyślało przy okazji ostatniego TNA One Night Only: Jokers Wild. Tak sie złożyło, że wraz z złamaniem nogi Jeff'a, Eddie wrócił do pewnej sprawności przez co w najbliższych tygodniach dostaniemy Tag Team Best of 5 Series między The Wolves oraz Dirty Heels! Dla mnie osobiście to świetna wiadomość i spodziewam się serii REWELACYJNYCH pojedynków i to, że one takie będą dla mnie nie podlega żadnym wątpliwością. Chociaż i tak nic nie przebije ostatniego Best of 5 o te tytuły między Wolves, Hardys oraz Team 3D, do czego polecam zajrzeć jeśli ktoś nie miał okazji oglądać. No i oczywiście mam nadzieję, że przy tych pięciu pojedynkach Edwards nie na razi się kontuzją i Wilcza klątwa nie będzie kontynuowana. Warto napomnieć przy okazji, że na zapleczu Matt został zaczepiony przez Drew Gallowaya. Will Matt Hardy stand up for wrestling? Mi by pasowało! Feud z pewnością na mikrofonie byłby jeszcze lepszy bo tej formy Hardy'emu nie można odmówić.

Dla tych co nie widzieli materiał z wypadku Jeff'a Hardy'ego na motorze: 




Segment w ringu



"She's so sexy" - te chanty są tak naprawdę najlepszym podsumowaniem tego segmentu i mógłbym ten fragment recenzji pozostawić w takim stanie. I nie! Nie chodzi z pewnością o Angelinie Love, która rozpoczęła ten segment swoimi speechem. Chodzi o powracającą, w nowym wizerunku Velvet Sky! Dla przypomnienia Velvet została zwolniona przez walizkę Feast or Fired, którą ściągnęła dla Robbiego E, którą ten odwrócił przeciwko niej by samemu uniknąć zwolnienia. Ogólnie Velvet zawsze prezentowała się świetnie, ale ten imidż jej sprzyja no i mamy coś nowego. Wyszło to trochę tajemniczo bo z kamienną twarzą stała przez całe minuty tego segmentu bez żadnego konkretnego ruchu aż do momentu gdy wbiła się w Angeline Spear'em, lepszym od tych, które wykonuje.. a! Smartowa zagadka. Wiecie? Sam feud Angeliny Love i Velvet może być bardzo ciekawy i zacięty. W końcu mamy w tym przypadku bardzo spore podłożę. Oczywiście wszystko kręci się w okół tego z jaką radością i obojętnością Angelina kilka tygodni temu przyjęła odejście Velvet. 

World Heavyweight Championship Match

Special Guest Referee: Bully Ray

Kurt Angle vs. Eric Young




Powtórka z zeszłego tygodnia. Walka była równie zacięta co tydzień temu i pod tym względem nie ma co narzekać. Kilka aspektów przebiegu jak dla mnie jednak było kompletnie nie logicznych. EY zgadał się z BDC i Ci pokazali się przy ringu. Bully tak naprawdę trzymał ich cały czas na smyczy i nie mieli co zrobić aż do momentu kiedy został kopnięty między nogi przez Erica. I od tego momentu zrobiło się bez sensu. Bully zajął się swoimi rejonami, a BDC zaczęło obijać Kurt'a za ring. Oczywiście by NIE BYŁO SZLABANOWO musiało na ratunek przybyć The Rising. Co było mniej przewidywane przed nimi przybiegł Chris Melendez. BDC zostało odesłane na zaplecze przez The Rising i Chrisa, a EY próbował wykonać Piledrive na Bully'm co mu się nie udało. Nie rozumiem jednak czemu taki konsekwentny i dobry sędzia jak Ray, który cały czas trzymał wzrok na BDC nie ogłosił dyskwalifikacji? Prawda jest taka, że to było na tyle nie przemyślane, że gdyby miało to choć trochę sensu EY już by sam pozbawił się miana pretendenta do tytułu kiedy by Ray tylko i wyłącznie kazał zabić w gong. Dla mnie sytuacja strasznie bezmyślna. Prawda jest taka, że Ray nic sobie nie zrobił z tym, że został zaatakowany, a BDC obiło Kurta, który też sobie nic z tego tak naprawdę nie zrobił. Wydaje mi się jednak, że do zakończenia feudu albo jakiś zmian w nim i tak już doszło gdyż EY przegrał ostatecznie ten pojedynek czysto po odklepaniu. Taki wynik bądź co bądź był do przewidzenia. Eric zdominował ten feud i Kurt by naprawdę cienko wypadł gdyby przegrał po raz kolejny i w dodatku utracił pas. Young był górą z trzy tygodnie to Kurt musiał się wreszcie odkuć. 

Podsumowując


Gala wypadła solidnie chociaż jak dla mnie bez fajerwerków tym razem. Prawda jest taka, że oczekiwałem czegoś więcej po tej gali na żywo. W końcu zdarza się to rzadko. Dostaliśmy niby niespodzianki, ale szczerze? Powrót Bully'ego nie wypalił moim zdaniem, a mimo, że "she is hot" Velvet Sky to również mila niespodzianka to, to wciąż nic konkretnego. Ciężko mi było poczuć te galę chociaż były i bardzo dobre momenty. Głównie wymiana prom między Drew oraz MVP. Z niej zdecydowanie jestem najbardziej zadowolony. Szkoda, że znów nie było nic od X-Division na gali chociaż sam Josh wspominał w trakcie gali, że fani domagali się więcej X-Division podczas gali. Poza tym bez żadnych większych zmian i żadnych konkretów. Za następną galą na pewno przemawia początek Best of 5 Series między Wolves i Dirty Heels. No i jestem ciekaw na co w końcu zdecydują się odnośnie BDC bo małym problemem jest jednak fakt, że Ci feudują z wszystkimi i brawle między nimi, a The Rising są nadużywane. 

4 komentarze:

  1. impact nie był na żywo został nagrany 2 godziny przed transmisją ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skąd takie info? Przecież gala była zapowiadana na żywo i przez całą galę widniał w górnym rogu napis "live". Jakieś zmiany, o których nie wiem? :)

      Usuń

    2. Michcio pisał na attitude
      http://attitude.pl/news-impact-na-zywo-tna-zapowiada-powrot-bylego.html

      Usuń
    3. No to dzięki za sprostowanie. Cóż, dziwna sprawa.

      Usuń