Recenzja Impact Wrestling 29/05/25


Po tygodniowej przerwie nadszedł czas byśmy powrócili do Impact Zone. Jest to ostatni Impact w tym miesiącu i ostatni przed zmianą emisji programu na środy, której tak bardzo nie możemy się doczekać z powodu jej świetnego obsadzenia. Skupmy się jednak na tym co jest teraz i liczmy, że tygodniowa przerwa pozwoli nam lepiej przyswoić kolejny już, miejmy nadzieję, że ostatni pojedynek Kurta z Ericiem. 

Już na samym początku gali przychodzi nam się zetknąć z wspomniana przed chwilą dwójką. W materiale sprzed gali Eric Young jedzie samochodem i nadziewa się na czekającego na niego Kurta Angle. Brawl rozpoczyna się gdy EY wychodzi z auta i cóż. Złoty medalisty zdominował swojego rywala i to akurat cieszy. W końcu dostaliśmy inną formę Kurta niż przyjazny mistrz mówiący na każdym kroku jak to wszystkich szanuje - neutralnie.

Six Side of Steel for Knockouts Championship

Gail Kim vs. Taryn Terrell



Na poprzednim Impakcie ten feud wszedł w dosyć fajny prywatny poziom. Jestem oczywiście zdania, że aż dwa takie sprywatyzowane feudy jednocześnie to za dużo (bo taki jest jeszcze Magnus-Storm) no, ale z tym już niestety nic nie zrobimy. Muszę jednak przyznać, że takie motywy o wiele bardziej pasują do Knockutek i w tym wypadku to się sprawdza. Taryn całkiem dobrze sprawdza się jako heel. W tym meczu mogłoby się wydawać, że dominować będzie Gail zdeterminowana po zeszłym tygodniu. Tak jednak nie było. Na prowadzenie wyszła Taryn. Walczyła brutalnie, agresywnie i w taki sposób przez całą walkę skupiała się na ręce, na której dłoni był pierścionek ślubny Gail. W końcu po meczu gdy już Taryn wygrała pojedynek, złamała kilkoma stopnięciami palec Gail, na którym był pierścionek po czym go zabrała. Kong próbowała dostać się do klatki, ale drzwi zostały zamknięte przed jej nosem. - pozytywnie. 

Segment w ringu



Z jednej telenoweli do drugiej. Problem tego story na ten moment jest taki, że podczas ostatniego Impactu wydawało się, że ten feud w końcu dostał jakiś konkretny kierunek. Tym czasem w tym momencie wracamy do punktu wyjścia i tempo niepotrzebnie zwalnia. Segment to kolejna pogawędka między Stormem, a Micky, w której ten jej robi wodę z mózgu. Tydzień temu Magnus dostał sromotny wpierdol od Revolution. Czyżby to Micky nie obchodziło? Nie! Czy ma to jakiekolwiek znaczenie? Przyjdę do ringu i przeproszę James'a za to, że Magnus był niegrzeczny. Ja osobiście czuje się mało zaciekawiony. Liczę, że za tydzień wyjdzie z tego coś bardziej konkretnego bo nie lubię takiego sztucznego przeciągania -  negatywnie.

Gauntlet Match for X-Division Championship Match

Mandrews vs. Argos vs. Crazy Steve vs. Tigre Uno vs. Kenny King (c.)




Fajnie widzieć X-Dvision na gali. Szczerze pisząc, to właśnie tego oczekuję za tydzień! Wiem już jednak bardzo dobrze, że jak chcę obejrzeć akcje wysokich lotów to muszę odpalić Lucha Undeground bo na Impakcie ich nie dostanę. Przykra prawda, no, ale nie ma co się oszukiwać. Walka kompletnie bez rewelacji. Można by to było zrzucić na stypulację ograniczającą, ale to głupota bo i Gauntlet Matche o tytuł X-Division potrafiły być mocno efektowne. To było po prostu zwyczajne. No i nie podoba mi się, że tytuł X-Division doczekał się syndromu tytułu Interkontynentalnego. Pas ważny dla historii federacji, w tym przypadku fundamentalny, ale nie traktowany poważnie. Dlaczego to mówię? Nie ma tu storylinów, walki bez historii i zmiany posiadaczy tytułów od tak, bo czemu nie. Rockstar Spud wygrywa ten pojedynek i odzyskuje złoto. I teraz wytłumaczy mi ktoś na jakiej podstawie w ogóle zabrano mu ten pas? Nie miał żadnego feudu z BDC po tym, nie było w tym żadnej historii. Tak jak go stracił bez powodu to i tak samo go odzyskał. Nie lubię takiego czegoś. - negatywnie.

Best of 5 Series Tag Team Match (1:0)

The Wolves vs. Dirty Heels



Kolejny kawał solidnego wrestlingu w wykonaniu tej dwójki. Nie chce znowu się rozpisywać bo to będzie nie naturalne tak jak w przypadku ostatniej recenzji ich walki kiedy to z braku pomysłu zaczynałem mocno przesładzać te recenzje, a wydaje mi się, że tutaj nie jest to potrzebne. Wystarczy odesłać do obejrzenia tej walki. Nie ma tu story do komentowania ani błędów do komentowania. Po prostu to co lubimy - wrestling. Po tej walce mamy 2:0 dla Wolves. Nie sądzę by to się skończyło taką totalną dominacją Wilków więc podejrzewam, że następne dwa tygodnie Dirty Heels wyrównają szale. - pozytywnie.

Segment w ringu



Bez żadnego konkretu, podobnie do zeszłego Impactu. Segment ewidentnie miał na celu dalej prezentowanie nowego gimmicku Velvet Sky określanego jako - Darth Velvet. Cóż, na razie tylko milczy, ale imidż ma całkiem fajny jak na moje oko. Jestem ciekaw tylko jakie nastawienie ma mieć ten gimmick. Oczywiście na ten moment jest to face by nie gryzła się gimmickowo z Angeliną, ale koncepcja wstępnie bardziej pasuje na heela. W samym segmencie Love po prostu krytykowała Velvet mówiąc o tym, że nie będąc pracownicą federacji nic jej nie może zrobić. Przeliczyła się gdyż tylko gdy się odwróciła Velvet przeszła przez barierkę oddzielającą je dwie i wyjaśniła sprawę po swojemu. - neutralnie.

Singles Match

EC III vs. Mr Anderson



Aż mi się łezka w oku zakręciła widząc Tyrus zamkniętego w klatce przy ringu. Od razu mi się skojarzyło King of the Moutain. Cholera, tak świetna stypulacja. Niedługo Slammiversary i liczę, że TNA znowu nie da dupy i nie zapomni o tej świetnej walce podczas PPV. To tradycja i taki sam cios dla PPV jak zdjęcie swego czasu Ladder Matchu z Wrestlemanii. Ogólnie dobrze, że Tyrus został odciągnięty od walki bo EC III zgarnął czyste zwycięstwo. Jest coraz lepiej przygotowywane na feud z Kurt'em Angl'em i liczę, że taki też dostanie już za tydzień jak Kurt upora się z Ericiem jeszcze na tej gali (nie widzę innej opnii). Mogłoby to być w końcu coś świeżego. Swoją charyzmą na pewno EC by uatrakcyjnił obrazek mistrzowski, który ostatnio jest monotonny. No, ale na ten temat za chwilę. - pozytywnie.

I Quit Match for World Heavyweight Championship

Kurt Angle (c.) vs. Eric Young



Nie wiem czy tylko ja mam ten problem, ale słuchanie Erica sprawia mi dużo problemow. Brzmi jakby kazali mu mówić przez auto-tune. To takie bolesne! Ogólnie ciężko mi było przyzwyczaić się za czasu feudu Younga z Roodem do motywu Younga Heela. Young kojarzył mi się zawsze z zabawną, luźną postacią wchodzącą do ringu przy genialnym TNT. TNA udało się jednak z Erica zrobić całkiem solidnego heela. Zrobiono z niego mocną postać, ale dawka jego dominacji ostatnio była na tyle duża, że chyba bym padł gdyby zdobył mistrzostwo. Wymęczyli go mocno ostatnimi czasy i liczę, że zrobią nam od niego chwilę przerwy tak jak to zrobili z Bramem gdy przegrał swój feud z Magnusem - chociaż jego regularny pobyt na Impact akurat by mi nie przeszkadzał. Teraz właśnie ze względu na dosyć mocno poprowadzonego Erica liczę na EC III jako pretendenta, który jest w stanie po prowadzić dobry feud i przy okazji taki, który będzie na swój sposób luźny. Gdyby jednak już do tego doszło to byłbym ciekaw na co by postawiono. Na stratę tytułu Angle'a (mało prawdopodobne) czy też streak EC III (głupie). - pozytywnie.

Podsumowanie, ogólnie gala po raz kolejny nie wywarła na mnie żadnego konkretnego wrażenia. Po prostu była. Doznaliśmy w tym wypadku zastój storylinowy bo nie było nic nowego, a w większości po prostu zastoje storylinowe, a nawet kroki w tył - wystarczy spojrzeć na Storma, Magnusa i Micky. Za tydzień będzie ciekawa środa ze względu na ROH i TNA jednego dnia, ale szczerze pisząc nie możemy się jeszcze żadnych rewelacji spodziewać ze względu na fakt, że obie gale będą z wcześniej nagranych tapingów. Za kilka tygodni jednak liczę, ze TNA w konfrontacji z ROH pokaże nam coś konkretnego i świeżego bo niestety popadliśmy w rutynę. Recenzja sama w sobie może nie być na wysokim poziomie, ale dostępność gali w tym tygodniu była po prostu śmieszna. Czekanie na nią do późna, gdzie z reguły jest to w godzinach po południowych, po to by dostać galę w beznadziejnej jakości. Tyle w temacie.


0 komentarze: