Dlaczego ludzie pokochali Lucha Underground?

Wszyscy pamiętają fenomen ery Attitude, także ECW i od niedawna można również mówić o tym, że duży hype wśród fanów ma PWG. Trzeba zdawać sobie sprawę, że do zorganizowania eventu bądź eventów w wrestlingu nie potrzeba dużo, bo w zasadzie wystarczą tylko pieniądze, lecz to, czy fani zdecydują się być stałymi widzami show, to już inna sprawa. Lucha Underground zdecydowanie podołało swojemu zdaniu, gdyż fani są obecni na każdych nagraniach, nie nudzą się, a w internecie możemy czytać tylko i wyłącznie pozytywne opinię na temat federacji.

Nie ukrywam, że na początku byłem negatywnie nastawiony do produktu United Artists Media Group, lecz po dłuższej przerwie od oglądania, uległem i wkręciłem się 'na maxa'. Miejsce, w którym nagrywane są tv show jest bardzo klimatyczne, cała oprawa, ring i sposób nagrywania jest także nowatorski, przez co przeciętny fan ma możliwość obejrzenia czegoś innego.

Niedawno na naszym blogu Yao dywagował na temat tego, czy AAA ma szansę osiągnąć jeszcze sukces w Stanach Zjednoczonych i chyba obecnie podłożę dla sukcesu, który mimo wszystko jest nadal możliwy buduje LU. Na tygodniówkach organizacji pojawiają się przecież nie tylko znane gwiazdy ze sceny niezależnej, lecz również wrestlerzy Asistencia Asesoría y Administración.

 Lucha libre w USA staję się coraz bardziej popularne, a przez większy dostęp do tego typu wydarzeń, rzesze fanów cały czas rosną. Nie oszukujmy się, na obecną chwilę dla typowego kibica trzeba wystawić wszystko na dłoni. Nikt nie chce szukać tygodniówek, gal CMLL czy AAA w słabej jakości. Wszyscy natomiast wolą oglądać skaczących wrestlerów w HD co tydzień i bez opóźnienia. To umożliwia federacja położona w Los Angeles.

Co osoba zaczynająca z LU powinna wiedzieć?

1. Jest to federacja undegroundowa, lecz walki nie są najważniejszą częścią show, co nie zmienia faktu, że są dobre. Bookerzy dużą wagę przykładają do storyline'ów. Jeden z producentów powiedział, że creative team ma osoby pomagający im odnaleźć się w świecie mitologicznych postaci i to głównie je starają się odwzorować, a następnie budować wokół nich historię. Przede wszystkim trzeba pamięta, że każdy epizod trwa prawie godzinę oraz, że LU nie serwuje jeszcze PPV.

2. Show jest połączeniem typowego stylu lucha librę, czyli zawodników lubiących akcję high fly, ale także wrestlerów, których największą domeną są ruchy typowo siłowe. Na tygodniówce pojawiają się też znajome twarze z federacji WWE. "Jest to hybryda amerykańskiego wrestlingu, Lucha Libre, Robert Rodrigueza i Marka Burnetta." - mówi odpowiadający za całość projektu.

Wyobraźcie sobie walkę 10 osób cechujących się rożnymi stylami, lub po prostu obejrzyjcie to u nich:
3. Nudzą was już walki facetów? W Lucha Undeground nie zobaczycie tylko walki kobiet, ale także starcia pomiędzy paniami a mężczyznami, co jest już tradycję w stylu lucha. Nadal was to nie przekonuje? Pamiętajcie, że dla LU walczy Sexy Star, czyli jedna z najlepszych wrestlerek na świecie, która potrafiłaby zrobić ciekawy pojedynek nawet z Great Khalim.

Z tego co dowiedziałem się czytając w internecie, to osoby zasiadające w zarządzie mają bardzo dobre kontakty z miejscowymi fanami, bo sami mieszkają niedaleko areny, na które nagrywa się eventy. Podobno znają niektórych nawet z imienia. To bardzo dobrze, ponieważ prawie pewne jest, że co tydzień na krzesełkach zasiądzie 300 osób (pojemność sali), które mają duży wpływ na odbiór produktu docierającego nawet do 40 milionów domów w USA.

Pewnego czasu Dave Meltzer powiedział, że na galę lucha może przyjść 17 tysięcy ludzi, ale tylko 50 z nich nie będzie Meksykanami. Po części to prawda, ale LU zbiera bardzo dobre recenzje nie tylko u prawdziwych fanatyków lucha librę, ale również u zwykłym laików, którzy o tym stylu wiedzą bardzo mało. Żywym tego przykładem jestem ja sam.

Najważniejsze, to pamiętać, że w Lucha Undeground nie jest łatwo się zakochać i trzeba mieć dużo cierpliwości, aby przyzwyczaić się do innego sposobu nagrywania walk i segmentów. Z czasem powinno się wam to spodobać tak samo jak mi.

0 komentarze: