William Regal: Walking a Golden Mile - prolog

 
Po raz  kolejny mamy dla was do zaoferowania pewną ciekawą rzecz. Otóż zaczynamy tłumaczyć w całości powyższą autobiografię Williama Regala i powinna się ukazać ona w pełnym wydaniu do wakacji  Wiadomo, że z czasem bywa różnie, więc zakładamy małą obsuwkę. Mam dla was gotowy prolog, który według mnie spowoduje zaciekawienie i będziecie na to czekać. Enjoy!

Pamiętajcie, że komentarze z wytknięciami błędów są bardzo mile widziane, gdyż pozwoli mi to poprawiać tekst i nie popełniać podobnych potknięć w przyszłości. W rezultacie wszyscy będziemy  mogli cieszyć się dobrze przetłumaczoną książką w formacie pdf!

Prolog

Zawsze chciałem zostać pro wrestlerem. Nie pytajcie mnie nawet dlaczego. Pamiętam, jak miałem 4 albo 5 lat i siedziałem przed telewizorem o 4.pm w każde sobotnie popołudnie oglądając wrestling na ITV's World of Sport. Wiedziałem, że to jest to, co chcę robić. W mojej wybranej profesji zaszedłem dalej niż na początku przypuszczałem, ponieważ występowałem przed brytyjską publiką obok takich ikon jak Big Daddy i Giant Haystacks. Walczyłem po prostu na całym świecie. 

To był grudzień 1998 roku. Było to kilka miesięcy przed podpisaniem lukreatywnego kontraktu z WWE, czyli federacją, która osiągnęła największy sukces w świecie wrestlingu. Wówczas byłem gwiazdą ich wroga, czyli WCW.

Byłem w domu w Anglii podczas świąt, które spędzałem oczywiście z żoną i moimi dziećmi. Była to okazja do spotkania się z rodziną i przyjaciółmi. Odpoczynek rozpoczął się na tyle dobrze, że spotkałem przyjaciela, który dostarczał mi moje 3 ulubione rodzaje tabletek przeciwbólowych. Dał mi on: 500Valium, trochę Hypnovalu oraz Nubain. 

W ciągu dwóch tygodniu brałem codziennie Valium. Za dnia trochę Nubainu, a w nocy zażywałem Hypnoval. Żona nie chciała ze mną rozmawiać. Tak samo reagowała na mnie każda osoba z jej rodziny, a także znajomi z Blackpool. Zapewniłem jednak mojego kolegę Glena, że po powrocie do Stanów, idę na odwyk. Męczący był fakt, że chodziłem po mieście szukając starych przyjaciół. Jedynym sposobem, aby iść dalej był zakup amfetaminy. 

To była Wigilia. Byłem już gwiazdą WWF i chciałem celebrować ten fakt. Udałem się do sklepu monopolowego i kupiłem tyle butelek alkoholu, ile mogłem unieść. W sumie wziąłem wówczas przy tym 10 tabletek Valium. Wcześniej tego samego dnia zadzwoniłem do ojca i wyznałem mu, że mam problem z lekami. Nigdy nie chciałem mu tego mówić. Wychowywał mnie samotnie bez matki, która odeszła. Znaczy dla mnie więcej niż ktokolwiek inny, ale musiałem mu powiedzieć, gdyż był to jedyny sposób, by wytłumaczyć mu czemu nie pojawimy się z dziećmi, aby oglądać go w Boxing Day. Wtedy moja żona nie mogła nawet stać obok mnie w jednym pokoju. 

Spędziłem kilka dni z tatą. Syn moich chrzestnych Adrian przyszedł, by przemówić mi do rozumu. Był ode mnie starszy, ale zawsze mieliśmy bliskie relacje. Powiedziałem mu to, co powiedziałem wszystkim innym, że to tylko moja wina. Wszyscy byli przeciwko mnie. Nikt nie rozumiał, jak bardzo cierpiałem. Nikt nie wiedział, jak trudna była praca z kontuzjami. Szukałem wymówek, ale każda z nich była gówno warta. 

Mój kuzyn Graham nie miał tyle szczęścia, co Adrian. Wychowaliśmy się razem i byliśmy w zasadzie, jak bracia, ale nie zamierzam go słuchać. 
  
Sylwester spędzałem w Blackpool. Przy wejściu do klubu  Heaven and Hell stał mój znajomy Stuart wraz z chłopcem zwanym Murrayem. Spytałem ich, gdzie jest Glen, lecz nie odpowiedzieli. Nawet pod wpływem wiedziałem, że moja obecność jest dla nich nie na rękę. Byli moimi przyjaciółmi, ale nie chcieli mnie widzieć. 

2 stycznia wracałem już z powrotem do USA. W samolocie szukałem w moim portfelu trochę Valium i znalazłem tylko 3 i pół tabletki. To niemożliwe, aby mi starczyło - pomyślałem. Poszedłem więc do miejsca, w którym stewardesa trzymała wózek z drinkami i skradłem z niego kilka butelek ginu. Zwykle go nie piłem, ale tym razem owszem. 

To było dwa dni przed tym, jak zostałem zameldowany w klinice. Miałem 14 tygodni, aby uratować moje życie. Jak to się stało, że wszystko zamieniło się w taki bałagan? To długa historia.

2 komentarze:

  1. Zrobisz z tego PDFa? Super, nie będę musiał kopij-wklej robić do worda :)

    OdpowiedzUsuń