WWE Raw - 13.4.15
Dziś Raw nadawane jest na żywo z Londynu! Zawsze na tych galach jest publiczność potrafiąca się wykazać chantami i wszystkie reakcje są prawdziwe. Jest więcej smartowych fanów więc od strony dopingu gala będzie zadowalająca. Czy tak samo będzie od strony wrestlingu? Zobaczmy!
Na początku odcinka do ringu wychodzi John Cena i dostaje niesamowity heat przypominający czasy jego feudu z The Rockiem i wszechobecnego "Cena sucks!". Mistrz USA robił wszystko co w jego mocy, aby otrzymać pop wychwalając Londyn i publiczność, która zasiada na trybunach. Oczywiście tradycyjnie już Jasiek ogłasza open challenge, w którym zamierza bronić swojego tytułu. Patrząc na to, że jesteśmy w Anglii to nie mógł zareagować nikt inny, jak Bad News Barrett! Reakcja na niego była fantastyczna i z pewnością dobry ruch na wysłanie go do walki z Johnem. Niestety ulubieniec miejscowej publiczności przegrał, ale walka była zajebista! Po tej walce fani dostali na osłodę Lanę ogłaszającą, że starcie Cena vs Rusev na Extreme Rules PPV będzie "Russian Chain Matchem" cokolwiek to znaczy poza tym, że w ruch pójdą łańcuchy. Znając WWE to Cena użyje łańcucha a'la dr Thuganomics i obroni pas. Zanim to nadejdzie - Rusev triumfuje nad położonym mistrzem USA.
Następny punkt programu to obiecany przez Kane'a tydzień temu Battle Royal Div o miano pretendenta do pasa Nikki Belli. Skoro reprezentant Anglii przegrał przed chwilą to teraz wypadałoby udobruchać brytyjską publiczność. Tak też się dzieje i walkę wygrywa Paige zyskując szansę stanięcia naprzeciw mistrzyni na Extreme Rules. Po starciu Byron Saxton przeprowadził wywiad ze zwyciężczynią. Po pierwsze widać, że Byron jest wprowadzany do głównego rosteru jako komentator i ogólnie człowiek od wywiadów, omawiania sytuacji. To dobrze, ma czas na obycie się z tym. Z resztą komentatorzy nie mają takiej presji, jak zawodnicy. Po drugie - Naomi przechodzi heel turn atakując Paige i to wyszło całkiem dobrze dzięki reakcji, jaką otrzymała ( naturalnie bardzo negatywną ).
Bray Wyatt kontynuuje swoje wywody z zaplecza, a raczej nieokreślonego ciemnego miejsca. Proszę, aby szybko znaleziono mu feud partnera, z którym poczuję sens tego gadania bo póki co stale to poczucie spada, niestety. W równie szybkim tempie spada wartość The Ascension w WWE. Dziś w starciu drużynowym z Lucha Dragons odnoszą kolejną porażkę i chyba niestety nie ma co liczyć na ich szybki push. Cóż, po prostu nie odnaleźli się w głównym rosterze tak, jak tego oczekiwano. Za to Kalisto obok Sin Cary odnajduje się fenomenalnie i przede wszystkim nie botchuje co ważne w przypadku luchadorów w WWE.
Roman Reigns będzie przemawiał pierwszy raz od Wrestlemanii! Heat na niego jakby mniejszy niż w USA, ale wciąż nie jest to reakcja jakiej McMahonowie by sobie życzyli. Booker T przeprowadził z nim mały wywiad żeby Romek nie musiał przemawiać sam ( może dlatego, że nie potrafi ). No cóż... przyznam, że jak na niego to nie wyszedł źle. Oczywiście tłumaczył się z porażki, a raczej stwierdził, że zagroził bestii. Niestety wspomniał też o osobie Big Showa... a raczej nie niestety wspomniał tylko niestety na to wspomnienie Big Show zareagował. Chanty z Raw po Wrestlemanii "Please Retire!" cisną mi się na usta. Przykro mi, że co tydzień pisząc o Raw muszę się powtarzać więc od dzisiaj po prostu będę chyba pomijał wszelką aktywność związaną z Big Showem żeby nie narzekać cały czas. O tym, że speech był emocjonujący świadczą chanty "boring!". Żeby było "ciekawiej" to po zakończeniu tego segmentu Reigns zmierzający na zaplecze został zaatakowany przez swojego dużego przeciwnika. Mam w głowie dwa słowa na ten niekończący się feud - ja pierdolę...
Lecimy dalej jak najszybciej żeby wymazać z pamięci żenadę mającą miejsce przed momentem. Powiedzmy, że walka Cesaro z Ortonem mnie satysfakcjonuje. Pojedynek jednak nie był za długi, a szkoda. Cesaro zawsze potrafi sprawić, że publiczność fajnie się bawi w trakcie starcia, a Randy też nie jest w tym temacie taki cienki. Tyson Kidd nie mógł się powstrzymać przed zaatakowaniem rywala swojego drużynowego kolegi i wywołał DQ. Wow, Kane uratował widowisko. Stworzył z tej mieszanki Handicap 2 vs 1. Oczywiście wszystko w ramach dokopania pretendentowi do pasa WWE. Mimo wszystko Orton wyszedł zwycięsko bo przecież inny scenariusz nie był możliwy.
Cholera, Adam Rose jeszcze żyje? Najwyraźniej bo w przeciwnym wypadku Dean Ambrose walczy dzisiaj z duchem. Dzisiaj chyba WWE chce pokazać fanom jak najwięcej zawodników w akcji bo obejrzeliśmy kolejną bardzo krótką walkę, której wynikiem jest naturalnie skopana przez Ambrose'a dupa Rose'a. A po walce... tak jak mówiłem... pomijam wszystko co związane z Big Showem... bo gadał coś do Kane'a. A po tej całej akcji mamy powrót wielkiej gwiazdy.... tańca xD Fandango w starciu z Codym... yyyy tzn. Stardustem. Kiepski powrót jeśli chodzi o wyczyny w ringu bo Rhodes gładko pokonał go w kolejnym z rzędu krótkim starciu. Jednak po walce zdarzyło się coś co przypomniało czasy Wrestlemanii XXIX i okresu po niej, kiedy theme song Fandango i cała jego osoba była na topie. Wrestlero-tancerz zaczął tańczyć i rozkręcił publiczność. Czyżby ex. Johnny Curtis dostał jeszcze jedną szansę od Vince'a i publiczności na zaczarowanie nas swoim roztańczonym podejściem do życia?
Hmm... chyba przez moje przewijanie wszelkich rozmów Big Showa i Kane'a umknęło mi, że Kane walczy z Rollinsem. No nieźle... Seth chciał żeby Kane podłożył mu się, ale kiedy już prawie to się stało... Big Red Machine kickoutował! Później miejsce miał taki trochę mały cyrk, kiedy to Seth wydzierał się na Kane'a. Wreszcie ten wymierzył mu cios i wykonał Chokeslam i kiedy już w grę miał wchodzić Tombstone Piledriver... Kane położył się i przykrył nieprzytomnym Rollinsem doprowadzając do jego wygranej. Cóż... jedyna szansa na znośne oglądanie Kane'a jeszcze przez moment to jego turn przeciwko The Authority. Czas na The Miza w walce przeciw swojemu byłemu dublerowi, który do ringu wyszedł z Summer Rae. Szkoda, że ta walka ma miejsce drugi raz na Raw i na PPV jeśli do niej dojdzie po raz kolejny to będzie czymś co widzieliśmy już na tygodniówkach. Tym razem jakiejś normalnej walki to tutaj nie było, a bardziej konkurs na to kto zgarnie reakcję. Oczywiście The Miz heat, a Sandow cheer. Kiedy już panowie zaczęli walczyć to Mizdow przypiął The Miza przez rollup. Już widzę te zapowiedzi ostatecznej walki z rollupem na co drugim kadrze :D
Teraz miejsce miała walka Rybacka z Harperem wygrana przez tego pierwszego. Po walce Dean Ambrose zaatakował Luke'a ponoć odpłacając mu się za atak jakiego doznał na Smackdown. Nie wiem co myśleć o ewentualnych ich feudzie, ale może wypaść w porządku. Tylko jakoś nie wyobrażam sobie Harpera w takim gimmicku feudującego z Ambrosem. WWE ma szanse mnie zaskoczyć. Możliwe, że żadnego większego feudu nawet nie będzie, a jeśli już to tylko do Extreme Rules. Czas mnie goni więc muszę powoli zmierzać w stronę zakończenia. Dolph Ziggler staje w ringu z kolejnym dzisiaj reprezentantem Anglii - Nevillem. Co mnie zdziwiło to fakt, że Dolph przypiął nowo przybyłego z NXT zawodnika. Byłem przekonany, że będzie wygrywał częściej jak to już jest regułą. Cóż, to pierwsza nieszablonowość w promowaniu Nevilla. Liczę, że jego droga będzie usłana rzeczami ciekawymi od początku do końca. Do dwójki po walce dołączył Sheamus. Mimo, że jest Irlandczykiem i to całkiem blisko do Anglii to dostał heat. A jeśli zawodnik dostaje heat nawet w swoich stronach to znaczy, że albo jest maksymalnie słaby albo maksymalnie dobrze gra heela. Sami sobie odpowiedzcie jak jest w tym przypadku. Na sam koniec w ringu Seth Rollins ze swoją ochroną ( dobre sobie xD ). Klasyczna promocja starcia Setha z Ortonem na PPV przy użyciu mikrofonu. Pretendent pojawił się na zawołanie mistrza i po wymianie zdań dochodzi, a jakże, do bójki. Orton prawie wykonał DDT z lin, ale Joey Mercury mu przeszkodził otrzymując chwilkę później RKO. Wiadomo, że The Viper nie dobierze się w pełni do Setha do czasu PPV, ale ciągle wykorzystują J&J Security w ten sam sposób. To wszystko sprowadza się do przedłużającego się i nudzącego story z The Authority ( głównie mowa o osobach Big Showa, Kane'a i J&J Security ).
Raw w Londynie zakończone. Co na plus? Nie wyróżniło się zbyt dużo rzeczy, moim zdaniem kiepska tygodniówka jak na to co WWE starało się prezentować w Londynie. Zdecydowanie więcej mogę znaleźć minusów. Po pierwsze Big Show - generalnie. Po drugie ogrom walk trwających po dwie lub trzy minuty, a po trzecie obniżanie prestiżu walki Sandow vs The Miz do rangi zwykłego starcia oglądanego co tydzień na Raw.
RAW było nawet nawet..Niestety musieli dać walki bez sensu.Które trwają dwie minuty.WWE daje nam kolejny dream mecz(Neville v Ziggler).Dobry handicap mecz,ale co najgorsza brakowało tu jakiejś bomby.Mam na myśli debiut Balora...Ale ogólnie raw spoko i to się liczy.
OdpowiedzUsuń