Czy kiedyś było lepiej ?
WWF Monday Night Raw
6 Stycznia 1997 r.
Albany, NY
Knickerbocker Arena
Witam w nowej serii z cyklu "Smartowe Projekty".Dzisiaj porozmawiamy o tym co było. A mianowicie w cyklu tym będziemy śledzić i analizować najbardziej znaną i często nazywaną najlepszą erą w historii wrestlingu.Mowa oczywiście o legendarnej erze attitude o której wie każdy,chwali każdy ale czy aby każdy zna ? Była ona wiele lat temu,większość z was zaczęła się interesować wrestlingiem mniej więcej w latach 07-11 tak więc zarówno wy jak i ja nie mogliście jej śledzić.Oczywiście mogliście obejrzeć ją tak jak ja to teraz zrobię ale szczerze wątpię by każdy fan wrestlingu który wychwala tą erę widział każdy odcinek RAW i PPV.Sam również opierałem się głównie na opiniach,artykułach i legendarnych segmentach którymi katowało mnie WWE i filmy na youtube.Jednakże nigdy nie miałem jakiegoś parcia na to by prześledzić całą erę.Zawsze bardziej jarało mnie WCW.Jednakże teraz co poniedziałek będziecie mogli przeczytać artykuł na temat RAW z 1997 roku.Oficjalnie przyjmuje się iż Attitude era rozpoczęła się 1996 na King of the Ring.Jednakże 1997 rok był tym przełomowym i to od niego zamierzam zacząć ten cykl.
Galę będę oceniał normalnie czyli tak samo jak te które oglądam obecnie.Będę starał się nie zwracać uwagi na sentyment i jechać po tym co chujowo a chwalić to co dobre.Czy kiedyś było lepiej ? Przekonajmy się!
Zaczynamy od proma Vadera zapowiadającego dzisiejszą walkę z Bretem Hartem.Nic szczególnego nie usłyszeliśmy gdyż i Vader królem mikrofonu nie był i już nie będzie.Jest to jeszcze ten okres kiedy RAW było puszczane z tappingów i trwało tylko godzinę.Mimo że era attitude oficjalnie się rozpoczęła to na początku 97 roku jeszcze jej nie widać i nadal dominują przerysowane bajkowe gimmicki a produkt jest raczej łagodny. Co do samego Main Eventu również nie napawam optymizmem gdyż fanem Vadera nigdy nie byłem mimo że gimmick ma bardzo ciekawy.
Jednakże początek następujących zmian mogliśmy zobaczyć w sobotę,wtedy właśnie zadebiutował nowy program WWF o nazwie Shotgun Saturday Night w którym to dochodziło do bardziej ostrych scen.Na przykład podczas pierwszego odcinka akcją wieczoru była sytuacja gdy Marlena postanowiła pomóc Goldustowi, pokazując cycki Sultanowi. Była to odpowiedź WWF na ECW jednakże było to jeszcze za hardcorowe by pokazywać na RAW dlatego stworzono Shotgun,który odbywał się w małych nowojorskich halach/klubach.
Gale rozpoczynamy od pojedynku Owena Harta z Mankindem.Walka cała bardzo nudna.Wiadomo że Mankind to typowy brawler i nie powinienem wymagać od niego jakiś mega spotów jednakże razem z Hartem strasznie tutaj zamulili i oglądało się to ciężko.Głównie widzieliśmy napieprzanie się po narożnikach i marne tarzanie się po ziemi.Co prawda dostali sporo czasu antenowego ale wtedy prawie każda walka dostawała go dużo.Czas moim zdaniem słabo wykorzystany.Zdecydowanie nie zachęciło mnie to do dalszego oglądania pojedynku.
Wbijamy na backstage gdzie dostajemy krótki wywiad z HBK'em, Jose Lothario i jego synem.Wywiad nie zbyt długi, zapowiadający głównie zemstę za Survivor Series na Sycho Sidzie gdzie ten odebrał tytuł Michaelsowi.Segment oczywiście nie powala jak każdy w tamtych czasach.Zdecydowanie lepiej takie wywiady wychodziły w WCW.Jednakże możemy już po nim zobaczyć kto jest prawdziwą gwiazdą i komu należy się ten tytuł.Osobiście uważam że niepotrzebnie wplątali w to Jose Lothario gdyż nie jest do nieczego potrzebny w tym feudzie.
Kolejna walka która powinna zamazać słabszy początek.Dostaliśmy tag team match Doug Furnas & Phil LaFon vs. Razor Ramon & Diesel.Tych dwóch pierwszych typów kompletnie nie znam i wyglądali mi na jobberów.Myślę sobie "kurwa będe squash" jednakże wbrew pozorom dostali sporo czasu.Niestety większość pojedynku to dominacja Ramona z Diselm.Byłem wręcz przekonany że to ta dwójka wygra to starcie.Za komentarzem pojawił się gościnie Honkey Tonk Man który chce wytypować wśród walczących osobistego podpieczonego, musi on wyglądać,umieć grać na gitarze i walczyć.Takie akcje w tamtych czasach to norma.W końcówce walki niespodziewanie przebudza się tag team "jobberów" i pokazują naprawdę kilka fajnych akcji które ratują walkę i dodają wreszcie tej dramaturgii. Ku mojemu zaskoczeniu wygrywają oni walkę! Kompletnie się tego nie spodziewałem i dziwi fakt iż takie postacie jak Ramon i Disel dają się odliczyć.Honey niestety nie znalazł tego "jedynego" i będzie dalej szukał. Wspaniale....
Po walce dostajemy przypomnienie jak na ostatnim RAW,Triple H próbował porwać Marlene(ta to ta od cycków) co nie uszło uwadze Guldasta który ruszył w jej obronie.Dzięki temu za tydzień zobaczymy tag team match Mero & Goldust-Helmsley & Lawler. Jestem ciekaw co z tego wyjdzie i co tym razem pokaże Marlena xD
Po tym promie dostajemy na backstegu krótkie promo Breta Harta który dowiaduje się iż podczas jego walki pojawi się za mikrofonem Shawn Michaels.Bret radzi mu nie wchodzi w nie swój biznes i oświadcza że nie boi się Vadera gdyż ten jest jedynie duży ale za to głupi.Promo przerywa theme Sick Sida.
W ringu widzimy Sida i Jima Rossa który zadaje pytanie Sidowi czy nie jest onieśmielony spotkać się z HBK'em w jego rodzinnym San Antonio gdzie odbędzie się tegoroczne Royal Rumble.Sid wygłosił mega chujowe promo,mega nienaturalne w którym pierdolił że jest mężczyzną i się nie boi nikogo,że jest władcą świata.Kto mu dał ten tytuł powinien teraz się wstydzić tej decyzji..Potem dochodzi do jeszcze dziwniejszej i nienaturalnej akcji gdyż HBK wchodzi razem z Lathario i jego synem po czym zaczyna się rozbierać stole komentatorskim na co Sidowi się cieszy japa jakby miał zaraz dostać orgazmu.Wszystko po to by przeprosił HBKa za to co mu zrobi na Royal Rumble. Hahahah masakra, maksymalny level kiczu został osiągnięty tutaj.
Czas na walkę wieczoru czyli starcie Breta Harta z Vaderem.Tak jak podejrzewałem walka nie porwała.Vader strasznie zamulał i sam Hart nie mógł nic więcej zdziałać.Jedynie warta uwagi jest końcówka gdzie Psycho Sid porywa kamerzystę odwracając uwagę sędziego a w tym czasie pojawia się Steve Austin który wykonuje stunnera na Harcie co daje zwycięstwo Vaderowi.Właściwie czy ja wiem czy ta końcówka jest warta uwagi ? Bardzo znany motyw doprawiony dodatkiem w postaci porwania kamerzysty. Już chyba wtedy nie było to nic nowego.Po odliczeniu Harta widzimy jak na backstagu Sid atakuje syna Lathario i rzuca nim o stół. HBK i Lathario oczywiście biegną tam na pomoc bezbronnemu młodziakowi jednakże nie udaje im się złapać Sida.
I tak właśnie kończymy ten odcinek RAW.Odcinek według mnie bardzo nudny i nijaki.Być może spowodowane jest to tym iż to początek roku a wtedy zazwyczaj tygodniówki nie powalają.Niestety prawdopodobnie taki poziom będzie prezentowany jeszcze trochę do czasu aż naprawdę rozpocznie się attitude era a RAW będzie nadawane na żywo dwie godziny.
Widzimy się za tydzień w poniedziałek w kolejnym artykule "Czy kiedyś było lepiej?".Patrząc na ten odcinek mogę śmiało powiedzieć że nie było,ciekawe jak będzie za tydzień.Oby lepiej bo nie chcę stracić zapału do pisania tego projektu.
Podsumowanie
Oceny walk:
Owen Hart (w/Clarence Mason) vs. Mankind (w/Paul Bearer) 2/10
Doug Furnas & Phil LaFon vs. Razor Ramon & Diesel 4/10
Bret Hart vs. Vader 3/10
MVP gali:The Can-Am Express(Doug Furnas & Phil LaFon) jako jedyni pokazali coś ciekawego w ringu,coś co się wyróżniało i było przyjemne dla oka.Na dodatek mimo iż nie byli faworytami udało im się wygrać pojedynek.Mam nadzieje że dostaną jakąś szansę od federacji wkrótce gdyż potencjał mają spory.
Wydarzenie gali:Psycho Sid atakuje syna Jose Lothario.Niestety nic innego nie można było tutaj dać.Na gali nie wydarzyło się nic ciekawego a to jedyna akcja która miała jakieś znaczenie na rozwój storyline'u.Wiadomo że motyw oklepany na milion sposobów ale cóż poradzić takie czasy.
No co ty, przecież to nie byli prawdziwi Outsiders, którzy wtedy już w WCW byli
OdpowiedzUsuń