CZW Best of The Best 2015 - Recenzja

CZW Best of The Best 2015



First Round – Aaron Williams vs Tommy End vs Caleb Konley - *** i 1/2

Bardzo dobry opener. Lecz prawdę mówiąc to skład był bardzo dobry, lecz zwycięzca był bardzo przewidywalny i nie mogłem poczuć by Tommy mógł to przegrać. Jednak jego przeciwnicy też pokazali się z dobrej strony, Aaron zaimponował skokiem za ring z Caleb swoją ogólną postawą. Udało się im rozgrzać mnie oraz fanów na arenie a to jest chyba najważniejsze więc zadanie spełnili.

First Round Match - Jonathan Gresham vs. Tracy Williams vs. Trevor Lee - ** i 1/2
Głupi booking, w którym to Trevor oraz Tracy obijali mniej znanego przeciwnika doprowadzając do tego że wszyscy czekali aż ten najmniejszy się nareszcie obudzi i zacznie latać. Pod koniec faktycznie to się rozkręciło ale więcej oczekiwałem po tym pojedynku. Zwłaszcza że były tutaj w miarę popularne gwiazdy sceny niezależnej jednak dupy nie urwali i absolutnie nie urwało to dupy.

First Round Match – CJ P vs Joey Gacy vs Joey Janela - *** i 1/2
Absolutnie nie dziwię się że Parker przeszedł do dalszej rudny. Rozumiem to bowiem jest on jakimś nazwiskiem i pewnie parę osób oglądnie tą galę właśnie dla niego. Do tego pokazał się on tutaj z bardzo dobrej strony, kilka fajnych akcji pokazało że gość coś potrafi i nawet w takim CZW może coś osiągnąć. Najbardziej szkoda mi było jednak Joeya, który ma wielki talent ale tutaj musiał przegrać chociaż chciałbym nawet jego zwycięstw w całym turnieju.

First Round Match - Andrew Everett vs. Buxx Belmar vs. Mike Bailey - *** i 14
Trzecia walka pierwszej rundy, która stała na bardzo przyjemnym poziomie. Dwóch znanych wrestlerów, którzy pokazali swój stały poziom oraz Buxx, który był tutaj tylko by ograniczać Everetta niż Baileya. Ciekawa końcówka, w której to Mike odniósł zwycięstwo a Andrew absolutnie nic nie stracił. Sama walka bardzo przyjemna lecz gdybym miał prawo wyboru to chciał Everetta w dalszej fazie turnieju.

Ultraviolent Scaffold Match – Devon Moore vs Conor Claxton - *** i 1/4
Chyba oczekiwałem czegoś lepszego. Było nawet ostro i kilka akcji mogło ich zaboleć lecz jakoś przeszedłem obok tej walki. Kilkanaście minut ostrego wrestlingu to było wszystko i nie mogłem zacząć czuć ich bólu. Tak więc jest to fajny przerywnik między turniejem lecz na pewno nic więcej. Devon Moore wygrywa lecz to Conor prowadził to starcie, jednak kończący spot wyszedł bardzo dobrze i to jakby akcja walki.

Semi Final Match – Tommy End vs Jonathan Greshman - ** i 3/4
Lubię walki techniczne lecz tutaj kompletnie nie mogłem poczuć tej walki. Niby był to materiał na bardzo fajne widowisko jednak widocznie coś nie zagrało i ostatecznie po bardzo głupiej końcówce do finału przechodzi mniej znany Greshman. Starcie to mnie mocno zawiodło bo miałem nadzieje na jedną z najlepszych walk na gali a okazało się że był to zwykły średniak jakich wiele.

Semi Final Match – CJ P vs Mike Bailey - ***
Można było mieć obawy że CJ tutaj także zwycięży i ostatecznie to on zagości w finale. Okazało się jednak że to Mike awansował czego bym nie przewidział przed turniejem. Sama walka stała na porządnym poziomie lecz nic wielkiego to nie było. Po dobrych walkach pierwszej fazy nagle poziom gali mocno poleciał do dołu, oby sam finał był lepszy bo inaczej BoTB nie będzie dobrze zapamiętane.

CZW Tag Team Championship Match – Dave Crist and Jake Crist vs Dany Havoc and Lucky tHURTeen - ** i 1/2
Kompletnie mi się to nie podobało. Żaden z panów tutaj nie przebił się przez jakąś barierę poziomu przez co oglądało się to dziwnie. Kolejna przerwa między walkami turniejowymi by dać odpocząć Baileyowi i Greshmanowi. Oczywiście pasy nie zmieniły właścicieli bo to byłoby dość głupie. Tak więc jako przerwe w turnieju jestem wstanie to zaakceptować lecz nie jako coś więcej.

Nick Gage powraca po pięciu latach więc powinno być bardzo ciekawie. Może będzie to jakiś powiew świeżości dla CZW, które ostatnio jest w dołku.

Main Event – CZW Best of The Best Tournament Final – Jonathan Greshman vs Mike Bailey - *** i 3/4
Najlepsza walka turnieju. Mimo to mogło być lepiej bowiem skład nie był jakiś wymarzony. Do tego dość szokujący zwycięzca, bo przed turniejem za nic nie postawiłbym na Mike'a, który nie jest jakąś wielką personą. Pod względem poziomu starcie było godne finału, który nie stał na wielkim poziomie. Dostali sporo czasu i staneli na wysokości zadania. Dobrze spisał się Jonathan a bałem się o jego występ w finale.

Sam turniej dupy nie urwał. Najważniejszym wydarzeniem jest powrót Nicka.


0 komentarze: