Recenzja WWE Raw po Wrestlemanii XXXI ! - 30.3.15



WWE Raw 30.3.15 - po Wrestlemanii! Część druga tekstu "Czego możemy spodziewać się na Raw po WM" - Wczoraj przewidywania - dzisiaj rzeczywistość.


Co to była za Wrestlemania! Nie będę pisał całościowej opinii czy recenzji na temat Wrestlemanii 31, ale z pewnością zrobi to kilku moich kolegów. Muszę tylko napisać, że jestem pod dużym wrażeniem tego, jak sama gala wypadła zwłaszcza po kiepskiej drodze do niej. W ciągu całego Raw liczę na masę nowych wątków, zaskakujących powrotów/debiutów lub po prostu czegokolwiek co dorówna Wrestlemanii. Wczorajszą noc jako mistrz zakończył Seth Rollins, ale dzisiaj to Brock Lesnar otwiera show! A właściwie Paul Heyman. Wspaniały wstęp wraz z publiką, która nigdy na Raw po Wrestlemaniach nie zawodzi. Całe przemówienie Heymana opierało się na tym na czym można było przypuszczać, że się oprze. Seth nie przypiął Brocka, a Romana. W związku z tym Lesnar żąda rewanżu, ale nie na Summerslam, nie ma Wrestlemanii za rok, nie na Extreme Rules... ale już dziś! Świetne wyjście według mnie, aby pokazać wszystkim fanom zgromadzonym z różnych zakątków świata w San Jose jeszcze raz Brocka Lesnara - na żywo podczas Raw.

Daniel Bryan i Dolph Ziggler stają dzisiaj w szranki o pas Interkontynentalny. Prawdopodobnie wpływ na taką decyzję ma końcówka walki z drabinami na Wrestlemanii. Pas po bardzo dobrej walce zostaje w rękach Daniela Bryana. Takie walki o pas z pewnością podniosą jego prestiż. Ja lubię dobre walki i cenię sobie tytuł IC więc jestem jak najbardziej na TAK. Po starciu Bad News Barrett zaatakował Daniela i stało się to czego wiele osób spodziewało się nawet podczas samej wczorajszej Wrestlemanii. Powrót Sheamusa! Po krótkim blefie gdzie przegonił Barretta... Brouge Kick dla Bryana, a także dla Zigglera! Feud z którymś z nich z pewnością. Raczej na pewno będzie to jednak Bryan, ponieważ było to planowane nawet na WM. Swoją drogą nowy wygląd Sheamusa... interesujący :D

Czas na starcie 4 vs 4. Cesaro, Kidd i Ascension vs The New Day i Lucha Dragons. Tak, nie pomyliłem się. Kalisto zadebiutował w głównym rosterze jako członek tej druzyny razem z Sin Carą. Trzeba przyznać, że doskonały ruch. Publiczność zna tych zawodników z NXT, na Raw po Wrestlemanii ogólnie jest lepsza i bardziej smartowa. Pojawiły się nawet chanty "NXT! NXT! NXT!" co potwierdza moją tezę. Skoro mowa o chantach to było również słynne "Ole! Ole! Ole!" ale póki Zayna nie ma w głównym rosterze to komentatorzy chyba nie mają prawa o nim wspominać. Walka miała poziom baaardzo dobry, jak na Tag Teamy w WWE. Kalisto zdobył przypięcie, ogólnie pokazał się w tej walce świetnie, ale nie tylko on. Szkoda jedynie tego co zrobili w głównym rosterze The Ascension...


Jest i nasz nowy mistrz - Seth Rollins! Owacja godna czołowego face'a, a przecież to heel. Świetnie, że wreszcie ten wrestler jest w obrazku mistrzowskim. Walka oczywiście rozstrzygnięcia nie miała, Seth uciekł w trakcie. Czy to dobre posunięcie? Być może... w końcu czyste zakończenie walki z miejsca musiałoby oznaczać albo zmianę mistrza albo odsunięcie Brocka od pasa. To nie miało sensu, ale to co stało się później... Brock Lesnar jest niezastąpiony. Takiej postaci już chyba nie będzie. The Beast zrobił... no po prostu... rozpierdol... F-5 nawet dla kamerzysty, zdewastowanie stołu komentatorskiego, a to wszystko żeby... zostać ostatecznie "zawieszonym" przez Stephanie McMahon. Co dalej w tym feudzie? To na bank dopiero początek, będzie ciekawie!

Stardust poległ w pojedynku z Mizdowem... a po nim ten drugi został zdemolowany przez The Miza. Cóż, to jedna z rzeczy, które sprawdzają się w zestawieniu z tym co przewidywał wczoraj Lunatic Fringe. Feud rozpoczyna się na dobre tylko dziwi mnie fakt, że Sandow dalej używa gimmicku Mizdowa, wejściówki Miza, a nawet jego ruchów. Według mnie powinni dać się wykazać rzeczywistej jego postaci i promować ją już na przyszłość.

W ringu Curtis Axel mówiący, że rozpoczyna się droga do AXtreme Rules... xD Już myślałem, że nudy, ale nagle... theme song Adriana Nevilla! Wow! Kolejny debiut gwiazdy NXT w głównym rosterze dzisiejszej nocy! Zaraz, zaraz... coś tu nie gra... co oni mu zrobili? Ucięli imię? Tak... pochodzenie również... WTF? Od dzisiaj Adrian Neville to jakiś kretyn w pelerynie nazwany po prostu Neville... dlaczego wszystkim muszą ucinać imiona? Antonio Cesaro, Big E Langston... ehhh... kretyński trend w WWE. No, ale cieszy chociaż to, że Neville wygrywa tą walkę... squash konkretnie. Wiadomo, nie pokazał zbyt wiele, a i komentatorzy do tego nie za bardzo bo przecież wszystkich chwilę wcześniej zniszczył Brock Lesnar i ci są jacyś bez emocji.

Kolejny segment zestawiony z walką. Wcześniej zostało ogłoszone, że John Cena robi dziś open challenge. Po speechu, którego szczerze nie chciało mi się słuchać bo i tak domyślam się, że gadał o zwycięstwie USA nad Rosją i może wspomniał o tym, że jak ostatnio był mistrzem US to nosił jeszcze strój do wrestlingu zamiast rybaczek :D Na open challenge reaguje... nie kto inny, jak Dean Ambrose! Ponownie bardzo ciepło przyjęty. Cena w porównaniu z nim dostał nieco heatu. Walka trwająca jakieś 11 minut była niezła, komentatorzy ( Lawler i Saxton przy rozpieprzonym stoliku ) podniecają się każdym starciem więc ich opinie "what a fight!" też należy potraktować z przymrużeniem oka. Ambrose chyba jeszcze nie kończy z pasem US, a ja bardzo chętnie jego starcia z Ceną pooglądam. Rusev chyba robi sobie krótką przerwę. Obecnie jego gimmick nie ma już sensu, a Lana z tego co widziałem doznała kontuzji.

Po krótkim segmencie Setha Rollinsa z Randym Ortonem na zapleczu ( Randy pokonał Setha zanim ten zainkasował walizkę, a więc ten chce swój pojedynek o pas na zasadzie rewanżu, którego nigdy nie dostał po zeszłorocznej WM'ce ) mamy starcie drużynowe Div. Bez szału, parę fajnych widoków i znowu Nikki uderzająca Brie ( tym razem przypadkiem ). Zwycięża drużyna AJ, Paige i Naomi pokonując drużynę Sióstr Bella i Natalyę.

Pisałem, że Rusev pewnie robi sobie wolne... a jednak! Pojawia się, aby skopać dupsko Goldusta. I robi to bardzo szybko, a więc porażka z Ceną przejdzie jakby nigdy nic, a Rusev zacznie swój nowy winning streak, aby ktoś następny go pokonał za rok... słabiutko. By the way - kontuzja Lany chyba na tyle poważna, że dzisiaj jej nie ma... albo po prostu odbiorą ją ruskowi. To chyba by było najgorsze wyjście.

Czas na walkę wieczoru. Seth Rollins, Kane i Big Show przeciw drużynie, którą musiał sklecić Randy Orton. Zwerbował Rybacka, a pojawił się do tej wesołej ekipy jeszcze Roman Reigns. Zanim zacznę o samej walce to trochę o partnerach nowego mistrza WWE. Matko Boska! Ile można... jeżeli kolejny sezon w WWE Kane i Big Show spędzą tak wysoko w karcie i hierarchii to chyba strzelę sobie w łeb. Zamiast nich można użyć piętnastu innych wrestlerów, których oglądanie nie boli tak, jak chodzenie boso po rozżarzonych węglach przy jednoczesnym wpierdalaniu papryczki chili... I dzięki tym dwóm asom wrestlingu przestało mi się chcieć oglądać walkę. Wygrali ją Roman Reigns, Randy Orton i Ryback. Rollins klasycznie uciekł na rampę i chyba powinni powoli przestawać go w ten sposób bookować. Czyżby jednak szykował się nie Singles Match Rollinsa z Lesnarem, nie walka Rollinsa z Ortonem, a Triple Threat z Reignsem? A może nawet Fatal 4 Way jeśli do Extreme Rules Lesnar zostanie odwieszony? Wszystko zależy od tego, jak wygląda schemat występów Brocka w najbliższym czasie. Jedno jest pewne... kombinacji jest sporo, wiele ciekawych.

Raw mogło być znacznie ciekawsze. Lunatic Fringe wczoraj podał kilka punktów, które będą miały miejsce. Co zostało trafione, a co nie? To uznaję jednocześnie za oficjalne podsumowanie tego Raw. W kilku słowach można je ocenić jako solidne, ale hype spadał z każdą walką i segmentem.

  • Debiut gwiazdy z NXT - tak i to aż dwóch!
  • Powrót Sheamusa - tak, a do tego w spodziewanym stylu zaczynając feud z Bryanem
  • Lesnar Face Turn - ciężko jednoznacznie określić, ale reakcja na niego jest jak najbardziej pozytywna
  • Triple H vs The Rock - nie, ten aspekt nie został poruszony w żadnym stopniu poza wspominaniem tego co miało miejsce wczoraj i wpisem z Twittera.
  • Konfrontacja Stinga z Undertakerem - nie pojawił się ani jeden, ani drugi... a szkoda...
  • Feud Miz vs Mizdow - tak, ale to było do przewidzenia.
  • Kontynuacja feudu Stardust vs Goldust - nie
  • Kontynuacja feudu Cena vs Rusev - nie, a nawet dostaliśmy jasny znak, że nie ma co na to szybko liczyć.
  • Roman Reigns pojawił się, ale nie wypowiedział ani słowa do mikrofonu. Powinien był to zrobić jako przegrany pretendent...



0 komentarze: