Recenzja WWE NXT - 18.3.15

WWE NXT - 18.3.15

NXT to idealnie zbalansowany produkt między głównym rosterem WWE, a sceną niezależną. Taka przynajmniej jest moja opinia, ale nie ulega wątpliwości, że to NXT serwuje nam najlepsze walki i najciekawsze rozwiązania z całej rodziny rosterów World Wrestling Entertainment. Dzisiaj pod lupę weźmiemy sobie odcinek NXT datowany na 18 marca. Jedziemy z tym!



W dzisiejszym odcinku gala odbywała się w Columbus, Ohio czyli jest to pewna nowość w stosunku do stałego miejsca odbywania się show. Klimat na całe szczęście pozostał niezmienny. Zdecydowanie przyjemniej oglądać i słuchać małej, ale energicznej publiki podczas NXT niż wielkiej, ale zajętej robieniem filmików i zdjęć publiczności podczas RAW.


Gala rozpoczęła się walką Kalisto z Tylerem Breezem. Jeśli mowa o tym pierwszym to jest typowym luchadorem, a więc potrafi walczyć w efektownym stylu. Pytanie tylko czy byłby w stanie zastąpić fanom na przykład Reya Mysterio? Cóż, w moim cyklu "Droga do main rosteru" z pewnością przyjrzymy się również Kalisto. Jeśli mowa o tym drugim to jego gimmick może być irytujący, ale umiejętności ringowych nie można mu odmówić. Nie jest to oczywiście najwyższy poziom światowy, ale znowu wystarczy powołać się na obowiązujące standardy WWE, aby powiedzieć, że z Tylerem nie jest tak źle. Starcie tych dwóch panów wygrał Breeze po ciekawej końcówce z kilkoma interesującymi kontrami.


Blake miał w planach solowe starcie. Jego rywalem był Colin Cassady, a przed walką Enzo Amore i jego tag team partner urządzili sobie małą zabawę przy mikrofonie, gdzie zapowiedzieli między innymi swoje aspiracje do pasów mistrzowskich Tag Teamów. Mówiąc o samym pojedynku... to nie był zbyt długi... ani ciekawy. Big Cass przez większość czasu budował przewagę, aby wreszcie roztrwonić ją po interwencji partnera Blake'a. Ten wykonał rollup i przypiął Cassady'ego. Jakiekolwiek starcie z udziałem Brocka Lesnara byłoby ciekawsze.



Jeżeli chodzi o Divy to w NXT mają naprawdę niezłą pozycję. Z resztą zasłużenie, ponieważ potrafią wykręcać świetne walki, a za przykład może posłużyć niedawny Fatal 4 Way o mistrzostwo. Dziś Alexa Bliss stanęła w szranki z mistrzynią - Sashą Banks. Pierwsza z wymienionych kobiet toczyła ten match w swoim mieście. Powinna więc wygrać, ale nie czysto przypinając mistrzynię. Tak też się stało, ponieważ wynikiem był count-out na korzyść Alexy Bliss. Obie zawodniczki pokazały kilka ciekawych ruchów, a szczególnie Double Foot Stomp Sashy na brzuch rywalki leżącej w narożniku na drugiej linie rzucił się w oczy.





Czas na walkę wieczoru! Kevin Owens vs Alex Riley! Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że Riley stanie jeszcze w ringu po tym, jak podpadł Johnowi Cenie. Niestety są w tym biznesie i w tej federacji równi i równiejsi. Cena praktycznie zablokował karierę Alexa i dzieje się właśnie to co widzimy. Jest on w NXT. Plus jest taki, że NXT pomaga nie tylko się wybić nowym zawodnikom, ale też wrócić na właściwe tory tym, którzy stracili swoje poparcie w głównym rosterze. Taką drogą poszedł Tyson Kidd, a teraz idzie nią Alex Riley. Trzeba przyznać, że może mu to wyjść na dobre, ponieważ wygląda teraz o wiele lepiej niż wcześniej. Jest lepiej zbudowany, przyciąga uwagę. A Kevin Owens... no cóż... on jest dla wszystkich fanów Ring Of Honor czymś niesamowitym... jest zjawiskiem. Od swojego debiutu w NXT zgarnia nieprawdopodobne reakcje. To najlepiej świadczy o tym, że jest kimś. Nie startuje od zera i ma rzesze fanów. To dobrze wróży Kevinowi, któremu również zamierzam się przyjrzeć w "Drodze do main rosteru". Podłożem dzisiejszego Main Eventu był konflikt, w którym mistrz NXT mocno prowokował Alexa będącego w loży komentatorskiej m.in. oblewając go wodą. Wreszcie ten nie wytrzymał i udowadniając GM'owi Williamowi Regalowi swoje umiejętności, dostał pojedynek z Owensem. Chciał mu odpłacić za wszystko co otrzymał. Podczas właśnie oglądanej gali Finn Balor ostrzegł Alexa, aby nie lekceważył mistrza NXT... i miał rację. Riley został pokonany, ale nie był to wyłącznie teatr jednego aktora. Cóż... może Alex Riley ma jeszcze przyszłość? Gala nie zakończyła się jednak widokiem triumfującego Owensa, a kogoś innego. Pojawił się pretendent do pasa mistrzowskiego NXT - Finn Balor! Odbył z Kevinem krótki brawl wyganiając go z areny i będąc tym, który zakończył najnowszy odcinek NXT.






0 komentarze: