WWE Tough Enough - pierwsze wrażenie

Na samym początku zaznaczam, że są to moje spostrzeżenia, ale nie tylko, gdyż sugerowałem się po części zdaniem fanów wrestlingu z Ameryki, aby w jak najbardziej pełny sposób przedstawić wam, czy warto sięgnąć do najnowszego sezonu Tough Enough.

Na początku trzeba zaznaczyć, że pierwszy epizod jest wyłącznie wstępem, który powinien nas zachęcić do dalszego oglądania, lecz WWE już pierwszym odcinkiem zdołało zniechęcić rzeszę fanów. Dlaczego? Otóż wielu oglądających narzekało na jakość dźwięku i nie tylko, więc oglądając wersje online możecie odczuć wyżej wymienione błędy.

Według mnie federacja zrobiła błąd, ponieważ w pilotażowym odcinku zabrakło większego wprowadzenia do wszystkich postaci, w tym jurorów. W zasadzie każdy zna Hulka Hogana, ale Daniel Bryan, Paige, a do tego trenerzy Booker T czy Billy Gun są dla przeciętnych oglądaczy nikim i wypadałoby ich przedstawić. Jeżeli WWE chce zyskiwać nowych kibiców, to powinni zwracać na takie rzeczy większą uwagę.

Mnie osobiście irytowały przejścia między segmentami/wypowiedziami, czy jakkolwiek to nazwać. Chris Jericho jako prowadzący miał 10 sekund na jedną wypowiedź, bo po chwili musiał przechodzić do innego tematu, co również mnie denerwowało. Na początku show nie było go praktycznie słychać, więc wracamy do początku, czyli problemów z dźwiękiem.

Bardzo dużym pozytywem jest dla mnie natomiast umiejscowienie ringu oraz świetny titatron. Dodanie do tego wszystkiego publiki powoduje, że czuć trochę klimat NXT. Przez chwilę można nawet pomyśleć, że show będzie miało podobną jakość.

Jeżeli ktoś nie jest fanem reality show, to z pewnością TE nie jest programem dla niego. Kłótnie pań, wulgaryzmy, czy śmieszne sceny z ZZ to z każdym epizodem powinna być norma. Pierwsza eliminacja według mnie odbyła się zbyt szybko, ale to akurat sprawa drugorzędna w tym artykule.

W mojej opinii faworytem do wygrania jest wyżej już wymieniony ZZ, który jest typowym gościem bawiącym publikę oraz takim, którego Amerykanie będą chcieli oglądać. Sami zresztą wiecie, my mamy inne gusta i oni też. Co do pań, to nie mam jak na razie faworytki.

Mam nadzieję także, że WWE nie zrobi czegoś podobnego, co ostatnim razem, gdy zwycięzca programu nie zabawił na długo, a raczej praktycznie wcale nie było go w rosterze. Oby zwycięzca był uzasadniony, a jego zatrudnienie miało jakiś sens.

W zasadzie to tyle ode mnie. Odpalajcie TE i na własnej skórze przekonajcie się czy warto. Ja w jakimś stopniu nakreśliłem wam to, jak wygląda obecny sezon, więc nic tylko sprawdzić, czy mam rację.

0 komentarze: