Recenzja TNA Impact Wrestling Destination X 10/06/2015


Jedyna taka gala w roku spod szyldu X-Division! Wygląda świetnie? Oczywiście, że tak. Oczywiście świetnie, ale na papierze. Doskonale wiemy jaki jest niestety aktualny stan X-Division w federacji Dixie Carter. Pytanie teraz czy to co zostało umieszczone na papierze zostanie dobrze przeniesione do rzeczywistości? Czy gala nie zawiedzie nas pod względem tego co najbardziej oczekujemy: akcji wysokiego ryzyka oraz wysokiej efektywności? Rozpatrzę to w tej recenzji więc zachęcam jeśli chcesz się przekonać przed indywidualnym seansem.

Ethan Carter wciąż nr. 1



Zapowiedź pierwszej walki tego wieczoru o tytuł Wagi Ciężkiej zostaje przerwana, przez prawdziwego pretendenta do tytułu Heavyweight - Ethan'a Cartera. Pytanie tylko, do kogo mistrzostwa? Angle'a czy Aries'a? Spuda oczywiście nie da się uwzględnić. Ethan próbował zatrzymać przebieg show siadając sobie na środku ringu i narzekając jednak jego zaparcie w postanowieniu potrwało tylko i wyłącznie do momentu aż pojawił się Kurt Angle. Tutaj szczerze pisząc, TNA mocno nam zasugerowało, że Kurt obroni dziś tytuł podwójnie i to właśnie on zmierzy się z EC III. Panowie dali krótką wymianę zdań między sobą, ale zagraną dosyć ostro i fajnie co zbudowało atmosferę między nimi, a nie sądzę by tą tworzono na marne. Wciąż jednak skrycie liczę, że TNA zdecyduje się na jakiś Triple Threat. 

TNA World Heavyweight Championship Match | Kurt Angle (c.) vs. Rockstar Spud




Walka miała spory problem, który jej towarzyszył. Każdy wiedział, że Spud nie ma tutaj szans. Zarówno ja jak i fani, którzy wypełniali arenę więc nie było tu kompletnie żadnych emocji. Panowie próbowali zrobić kilka takich momentów, w których powinniśmy chociaż drgnąć, ale nawet jak Rockstar wykonał swój finiszer większość włączenie ze mną pozostała nie wzruszona. Może trochę fakt, że jeszcze walka z Aries'em będzie tego wieczoru zabił ten pojedynek. Może jakby panowie dostali więcej czasu w Main Evencie samej gali to Spud by miał lepszą okazję do wykazania się? Chociaż TNA pewnie spodziewało się, że to by reakcji i emocji do tej walki nie dodało więc zapewne Aries jest czystym ratunkiem, a wykorzystanie opcji C przez Spuda to tylko przypomnienia TNA "Hej, my pamiętamy o dywizji X. Nie mówcie, że nie!" Miał Spud swój krótki moment, pewnie za nie długo powróci w obrazek tytułu X-Division. Czy Spud zyskał coś na tym pojedynku? No było kilka momentów sprzyjających na jego korzyść. Dostał z 2, z porywem do 3 swoich minut w tej walce kiedy nie poddawał się i w roli swojego Underdoga wystąpił. Czy przekonująco? To już inna sprawa. Po prostu za duży kaliber.

X-Division Championship Qualifier | Low Ki vs. Manik vs. Crazy Steve



W końcu dostajemy część tego po co tu jesteśmy. Walka kwalifikacyjna do pojedynku, który wyłoni nam KOLEJNEGO W PRZECIĄGU MIESIĄCA mistrza dywizji X. Walka może nie była rewelacyjna, ale solidna. Tak naprawdę toczyła się głównie między Manikiem i Low Ki, a Steve w tej walce był na doczepkę by inkasować jakieś przypadkowe, różne spoty, które były całkiem w porządku. Zabrakło mi w tej walce może trochę szybszego tempa, więcej latania no, ale już trudno. Manik i Low Ki oboje byli faworytami do wygrania tej walki i nic dziwnego, że Steve poszedł w odstawkę. Manik to świetny zawodnik, a w Revolution się marnuje bo tak naprawdę ta stajnia aktualnie nic nie robi. Spowalnia zarówno go jak i Storm'a więc jaki w tym sens? Wszystko doprowadziło do zwycięstwa Low Ki.

X-Division Championship Qualifier | Dj Z vs. Mandrews vs. Tigre Uno



Kolejna walka kwalifikacyjna i tym razem lepsza od poprzedniczki głównie dlatego, że tutaj cała trójka miała znaczenie w pojedynku. Dzięki temu nie dostaliśmy zastojów, lecz wymiany akcja za akcję. Jeden padał, drugi powstawał i dokładał coś od siebie. DJ Z też kawał dobrej roboty odwalił w tej walce. Wrestlerem był zawsze świetnym w moich oczach, ale mówię tu pod względem tworzenia rozrywki dla fanów bo kontakt z nimi złapał naprawdę dobry w tej walce. Czyżby rozpad Bro Mans był równoznaczny z jego nagłym Face Turnem? Walkę wygrał Tigre Uno co w żaden sposób mi nie przeszkadza. Zakończył ją na Mandrewsie i cholera. Tutaj tak bardzo finiszer Tigre Uno nie wyszedł. Tigre wykonał Corkscrew 450 Splash, w którym wylądował nogami/kolanami na twarzy Mandrewsa. Wyglądało to serio niebezpiecznie. Po walce oczywiście Face Turn DJ'a się potwierdza gdyż zaraz po walce pojawia się Jessie Godderz, który dokonuje na DJ'u tak samo brutalnego ataku jak na swoim drugim, wcześniejszym partnerze. Najwidoczniej ten całkowicie chce się pozbyć swoich dwóch dawnych partnerów, z Robbim mu się jak na razie udało. Federacja stara się z Jessiego zrobić jakiegoś Destroyera, może mocną postać, jakiś to eksperyment? Prawda jest jednak taka, że Jessie poza warunkami fizycznymi ma małe zadatki na taką postać. 

Walka na poduszki o tytuł Knockouts? 


W wcześniejszej gali dosłownie na chwilę pojawiło się Doll House. Taryn wyzwała Kong do walki o swój pas.. w walce na poduszki i pod warunkiem, że Kong przyjdzie w dosyć skąpym stroju. Kong oczywiście pojawiła się, ale na szczęście nie w wyznaczonym stroju, lecz po to by skopać dupę Marti i Jade. To otwarło przejście dla Brooke, która pojawiła się w ringu, które odstąpiła jej Kong. Najwidoczniej feud między nimi dwiema zostaje zamieniony na feud między Brooke i Taryn co jasno do zrozumienia w swoich wypowiedziach dała Brooke w tym segmencie. Taryn oczywiście starała się wykręcić mówiąc, że to Kong była wyzwana do walki, a nie Brooke więc oficjalny pojedynek dziś się nie odbędzie. Brooke jednak sama wzięła coś dla siebie i rzuciła się na Taryn masakrując ją w brawlu i ściągając z niej szlafrok by ukazać ją w bieliźnie, w której miała walczyć. Zawstydzona Taryn zakrywając się uciekła z ringu. Zauważyłem, że ostatnio TNA zaostrzyło swój program pod względem dywizji kobiet. 

X-Division Championship Qualifier | Kenny King vs. Cruz vs. Grado



Walkę zdominował Kenny King głównie. Grado próbował coś tam zdziałać, ale głównie służył jako obiekt komedii w ringu, w końcu postać komediowa, a Cruz niestety nic szczególnego nie robił poza dosyć ładnym przyjmowaniem akcji. Mimo dominacji Kenny'ego Kinga.. walkę wygrał właśnie Grado. I ja rozumiem, że postacie komediowe są potrzebne w wrestlingu, ale cholera serio? Ten gość pod sam koniec zdominował dwóch rywali? Coś tu jest nie tak! Nie wiem sam czy federacja ma jakiś pomysł na tego gościa, czy co bo nie rozumiem. Oczywiście Kenny King nie pasował do walki o tamten pas bo wtedy dziwnie by wypadłą konfrontacja jego z Low Ki w jednej walce o tytuł, który może mieć tylko jeden z nich. No, ale Grado? Zobaczymy co dostaniemy w finale od tego gościa.

Bram Open Challange | vs. Crimson



W końcu w ringu dostajemy Brama, który cóż. Przez chwilę gdy słuchałem go w jego speechu brzmiał mi jak Borys Szyc w Wojnie Polsko Ruskiej, ale to raczej dziwne skojarzenie, co nie? Bram pojawił się w ringu by oznajmić nam, że nienawidzi przeszłości i historii w związku z czym wzywa do walki jakąś gwiazdę z przeszłości by skopać jej dupę. Pojawia się Crimson czyli dosyć ciekawy widok dla oka! Postać, która była serio na fali przez długi czas, a potem pogrzebana przez brak pomysłu na nią i nowy gimmick, który okazał się kompletnie nie wypałem. Co nie zmienia faktu, że w moim odczuciu widownia dosyć słabo zareagowała na jego przybycie no, ale trudno. Dla mnie jak najbardziej spoko widok. Walka sama w sobie zawiodła. Booking typowych Heavyweightów, ale cholera ja już nie wiem czy to wina TNA czy fanów, ale Ci drudzy po prostu nie dają z siebie nic podczas tych walk! Nawet jak kogoś nie ciekawi TNA to niech sobie na ich kanale zobaczy to jaką reakcję dostaliśmy pod koniec walki. Żadną. Cisza. Pieprzone kamienne twarze. Reakcja fanów ma za duży wpływ na jakość tego co się dzieje na gali by dobrze ocenić coś przy czym Ci siedzą cicho i nie wykazują żadnej inicjatywy. Nie obstawiałbym powrotu Crimsona na stałe, Bram wygrywa i dobrze. 

TNA World Heavyweight Championship Match | Kurt Angle (c.) vs. Austin Aries





Walka okazała się dosyć długa, zacięta i w tej materii naprawdę mocna. Aries wyciągnął sporo z Kurt'a. Na początku trochę mi się tego oglądać nie chciało, ale potem walka nabierała dosyć fajnego tempa dla mnie. Na tym jednak kończą się pozytywy bo trochę mnie zdenerwował wynik pojedynku. Kurt Angle wygrał i po raz drugi tego wieczoru obronił tytuł wagi ciężkiej. Aries jednocześnie traci swoją walizkę i z pewnością żegna się na jakiś czas z obrazkiem tytułu Wagi Ciężkiej, a szkoda bo jak mam być szczery w tej walce byłem z Austin'em. Aries słabo trochę przy tym wypadł bo to była nie dość, że druga walka Kurt'a tego wieczoru to jeszcze sam Double A dał mu niesamowicie duży wycisk w ringu, ale to nic nie zmieniło. Trochę nie chce mi się patrzeć na to jak TNA z Kurt'a robi Cene v 2.0 bo tak to teraz wygląda. Robi nam się mistrz, który nie długo nie będzie miał z kim walczyć bo wygrywa dosłownie z wszystkimi. Nie chce mówić, że Aries został pogrzebany przez Kurt'a bo jego nie da się pogrzebać. Sądzę jednak, że te walka nie była w ogóle potrzebna skoro planowano w niej robić tylko terminatora z Angle'a. Austin spokojnie mógł być dalej przy walizce. Nie było przecież żadnego pośpiechu z zainkasowaniem jej więc po co ten pośpiech? Liczę jednak, że Kurt nie zrobi tego samego z EC III gdyż ten jest aktualnie chyba najchętniej oglądaną postacią przed fanów Impact Wrestling. Wiele chantów z jego udziałem i naprawdę wiele emocji, których wywołuje u fanów, o które naprawdę jak się dziś okazało trudno na tej arenie. Jako przykład, na samym początku tej walki mieliśmy chanty "We wan't Carter / No we wan't". Kolesia jak nie ma to skrada show więc naprawdę proszę TNA, nie spieprzcie tego tylko dlatego, że Angle ma swój ostatni run i rok w biznesie.

Podsumowanie


To o czym cholernie marze to przeniesienie tego show do Nowego Yorku bo tutaj Orlando po prostu zabija ten program. Jaka ta widownia jest momentalnie toporna i nie zainteresowana.. czymkolwiek co by jej się dało.. jest aż przykre i przytłaczające, a mimo kilku głupich decyzji, nie mówię, że show jest złe. Bo nie jest idealne, ale złe też nie jest. Fani jednak mocno obniżają poziom całości bo nawet widać po zawodnikach, że nie każdemu chce się w to wszystko angażować. Aries robił w Main Evencie wrażenie od samego początku znużonego, mało zainteresowanego albo po prostu zawiedzionego. Może faktem, że musiał odkopać przy Ankle Locku po tym jak wyciągnął z Kurt'a wszystko co mógł? Sama gala przypominam to było Destination X. Boli brak Ultimate X Matchu, boli fakt, że mimo trzech walk X-Division widać, że TNA dalej nie ma pomysłu na tę dywizje bo niedługo wyłonimy nowego mistrza i założę się, że TNA albo go zmieni od pstryknięcia palcem na.. hm.. Spuda? Albo nie będzie wiedziała co z nim zrobić. Gala średnia, powinna być o wiele lepsza, a bynajmniej miała potencjał na o wiele lepszą. Orlando zabija większość programu i z tym TNA ma najwidoczniej największy problem. Carter, save it. 

1 komentarz:

  1. "We wan't Carter / No we wan't" - jakiś nowy angielski tutaj ? apostrofy nie potrzebne tutaj xd

    OdpowiedzUsuń