Baron Corbin - Droga do Main Rosteru
Odcinki "Drogi do Main Rosteru" w rolach głównych z Samim Zaynem i Finnem Balorem pokazywały, jak wygląda ten cykl, kiedy omawiana przeze mnie postać ma niepodważalny talent i szansę na zdobycie szturmem serc fanów WWE. Dziś będzie trochę inaczej. Thomas Pestock aka. Baron Corbin to moim zdaniem jedna z większych pomyłek obecnego NXT.
Ten gość to były zawodnik NFL, a jego jedyną pozytywną rzeczą jest chyba wygląd. Wymienieni przeze mnie bohaterowie poprzednich wydań "Drogi do Main Rosteru" są dokładnym przeciwieństwem Barona Corbina. Ten waży 125 kg i mierzy 203 cm. Pod względem gabarytów idealnie wpasował się w predyspozycje WWE. Nie chce mi się wierzyć, że tylko dzięki jako takiej prezencji dostał na początku tak duży push. Wszystko wskazuje jednak na to, że tak. Wplątanie go w feud z Bullem Dempseyem i co więcej robienie z niego destroyera gnojąc przy tym znacznie bardziej utalentowanego Bulla to jak rozbój w biały dzień. Co Baron Corbin ma do zaoferowania nam, fanom?
Za mikrofonem absolutnie nic. O ile dobrze kojarzę to nie wygłosił nawet żadnego promo po tym, jak rozpoczęło się kreowania go na niszczyciela. Jedyne okazje, gdy możemy go usłyszeć to wtedy, kiedy przeprowadzany jest z nim wywiad. Powiedzmy sobie szczerze - aby zrobić niezły wywiad nie trzeba być mówcą pokroju CM Punka, Deana Ambrose'a czy nawet Johna Ceny. Wystarczy trochę charyzmy, aby w krótkich odpowiedziach na pytania zawrzeć jak najwięcej emocji. Czy w wywiadach Corbina widzimy emocje? Cóż... sami sobie odpowiedzcie ( Kliknij, aby doświadczyć wspaniałych mic-skilli Barona Corbina ). Przypomina mi się jeden wywiad, kiedy to Corbinowi przerwał Bull Dempsey i zaledwie kilkoma zdaniami wypadł lepiej niż jego oponent. W przypadku umiejętności za mikrofonem wszystko jest do poprawy czyli nie pozostaje nic innego, jak tylko liczyć na progres.
W ringu... również niezbyt wiele. W porządku, jego finisher ( End of Days ) wygląda całkiem spektakularnie i demonstruje siłę, jaką dysponuje. Problem w tym, że starcia nie opierają się tylko na akcjach kończących. Po wielu kilkunasto-sekundowych squashash ciężko mi z czystym sumieniem oceniać ring-skill Corbina... chociaż właściwie pewien występ gwiazdy NXT podczas niedawnego Raw pozwala mi inaczej spojrzeć na sytuację. Adrian Neville ( uparcie będę go tak nazywał mimo odcięcia mu imienia przez WWE ) pokazał, jak wiele można zaprezentować publiczności w trakcie krótkiego pojedynku. Baron Corbin w porównywalnym czasie pokazuje dwie, a góra trzy akcje powtarzające się częściej niż Five moves of Doom w wykonaniu Johna Ceny. Chyba w każdej walce ogląda się Irish Whip do narożnika, Big Boot i oczywiście End of Days. Skoro w krótkich walkach nie potrafi pokazać dobrych akcji to mam pełne prawo wątpić, że w dłuższych będzie lepiej. Wyraźnie rzuca się w oczy toporność ringowa byłej gwiazdy NFL.
Gdy mówię "Baron Corbin" to tytuł tego cyklu brzmi dość ironicznie. Jego droga do Main Rosteru może przypominać w najlepszym razie pracę Syzyfa, kiedy to kamień niemalże wtoczony na szczyt góry zawsze osuwał się ponownie na dół. W każdym razie taki stan rzeczy byłby uczciwy, ponieważ Baron Corbin najzwyczajniej w świecie nie zasługuje na pozycję w głównym rosterze, a tym bardziej na silną pozycję. Może jego umiejętności za mikrofonem polepszą się, a w ringu popracuje trochę z bardziej utalentowanymi kolegami z NXT, którzy z pewnością go czegoś mogą nauczyć. Wtedy wszystko staje się otwarte, ale na dzień dzisiejszy absolutne nie dla Barona Corbina w Main Rosterze WWE.
0 komentarze: