FWE XIX iPPV - Recenzja

Johnny Gargano vs Bandido Jr - *** i 1/2
Bardzo dobre rozpoczęcie gali, Johny Gargano to człowiek który raczej słabych walk nie robi. O wiele bardziej bałem się o jego przeciwnika, mało znany Bandido Jr pokazał mimo wszystko bardzo wiele. Razem ta dwójka wykręciła pojedynek który idealnie pasował na opener, oczywiście Gargano jest takim nazwiskiem że mógłby walczyć nawet w Main Evencie ze Stylesem. Mimo to nie ma co narzekać bo gala rozpoczęła się bardzo dobrze.
Ben Ortiz & Kai Kata & Van Shields vs Wes Draven & Mike Law & Jorge Santi - *** i 1/2
Sensacyjnie dobry poziom, nie było tutaj znanych nazwisk a mimo to cała szóstka dała z siebie wszystko. Wiele efektownych skoków, rzutów czy innych akcji które można zaliczyć do kategorii udanych. Nie za bardzo mnie interesowało to kto wygra ten pojedynek ale zawodnicy muszą być z siebie bardzo zadowoleni. Dostali dość sporo czasu i sprawili że aż chciało się to oglądac.
Orange Cassidy vs VSK - ** i 3/4
Ciekawa walka w której to było troche komedii i troche normalnego wrestlingu który mimo wszystko wyszedł bardzo dobrze i dało sie to oglądać bez problemów. Nie był to oczywiście taki sam poziom jak dwóch poprzednich walk, mimo to nie ma co narzekać. Końcówka była jednak przewidywalna, zakonczenie przez Roll Up to dobry koniec w takich walkach jak ta gdy faworyt dominuje a musi przegrać.
Chuck Taylor vs Robbie E - ***
Typowa walka dla Taylora, gość robi świetne komediowe walki a dostając za rywala Robbiego miał on ułatwione zadanie. Odwalili kawal świetnej roboty, pokazali to podczas biegania po arenie czy przy samej końcówce. E był chyba w TNA trochę ograniczany, wiadomo że tam nie mógł robić takich walk jak tutaj. Mimo to chłopak ma charyzme co powinien pokazywać w takich walkach na scenie niezależnej.
Juicy Product vs Anthony Nese and Jigsaw - *** i 1/2
Kolejna dziś walka która trzymała zaskakująco dobry poziom, oczywiście liczyłem na sporo i dostałem to co chciałem. Sam skład walki robił lekki wrażenie, Tony Nese i Jigsaw to już w pewnym sensie legendy sceny niezależnej. Ich przeciwnicy takiego poziomu nie trzymają, mimo to oglądało się ich tutaj bardzo dobrze. Najgorzej wypadł ten najbardziej popularny czyli Tony, mimo to on także trzymał solidny poziom przez co oglądało się to przyjemnie.
Deana vs. Shelly Martinez - ** i 1/4
Nigdy nie byłem fanem walk kobiet więc tutaj nie mogło to się zmienić, poziom wielki nie był przez co oglądało mi się to najgorzej ze wszystkich walk które do tej pory się odbyły. Martinez dało się jeszcze oglądać częściowo także przez jej atuty wizualne, Deana za to była bardzo kiepska.
Chris Hero vs Tommy Dreamer - ***
Dreamer już świetnej walki nigdy nie stoczy, mimo to tutaj bardzo dobrze zgrał się z agresywnym Hero tworząc jednocześnie walke która trzymała dobry poziom. Widać było ten cały szacunek między wrestlerami co doprowadziło do kilku komediowych akcentów na początku. Potem poszli już na poważnie, szkoda jednak że to Tommy wygrał. Chociaż z drugiej strony jest on małą legendą wrestlingu.
The Young Bucks vs the Colony - ****
Bardzo możliwe że ostatecznie będzie to walka gali, Bucksi staneli na swoim normalnym poziomie. Tylko że ich przeciwnicy także pokazali bardzo dużo, do tego doszedł fakt że było to pierwsze starcie między tymi dwoma zespołami. Były emocjonalne chwile gdy to się wydawało że zamaskowani mogą wygrać. Ostatecznie zwyciężyli faworyci pokazując kolejny już raz że są najlepszym Tag Teamem na świecie. Brawa za tą walke.
Veda Scott and Paul London defeat Joey And Candice - ***
Nie jestem fanem mieszanych walk ale tutaj wyszło to całkiem dobrze. Wiadomo że Candice i Joey to jest drużyna która sporo znaczy na wrestlingowej mapie świata, ale połączenie Paula z Vedą także dało bardzo poprawny skutek. Scott spisała się chyba nawet lepiej niż jej blondwłosa przeciwniczka, Joey za to mimo upływu czasu ciągle jest bardzo dobrym wrestlerem. Tak więc walka była lepsza niż się mogłem spodziewać.
Main Event - FWE Championship Match - John Hennigan vs AJ Styles - **** i 1/2
Walka ta absolutnie stanela na wysokosci zadania bowiem zarówno Styles jak i Hennigan dali z siebie wszystko. Plusem było to że dwa pierwsze piny były osiągnięte dość szybko, w walce o trzecie przypięcie było już cholernie ciekawie. Ostatnie minuty to była już wręcz poezja, do tego wygrana Stylesa i zdobycie przez niego pasa jest sporą niespodzianką. Teraz Allen regularnie będzie występował na galach FWE i oby dostawał równie dobrych oponentów co John. Wtedy będzie bardzo ciekawie.
Ocena gali - *** i 1/2 (Bardzo dobrze to wyszło, już nawet nie mówię o openerze ale wiele innych walk trzymało solidny poziom. Chyba tylko walka kobiet była przeciętna, a cała reszta jest jak najbardziej godna polecenia)
0 komentarze: