,,Rzut oka na..." #1 - NXT 11.03.2015
We wstępie chciałbym napisać, że jest to tzw. ,,smartowy projekt" (na ile smartowy, to sami oceńcie), w którym na luźno będę wypowiadał się o ostatnich galach jakie oglądałem. Mam nadzieję, że chociaż kilka osób będzie stałymi czytelnikami tej serii :)
Show rozpoczął Enzo Amore i Colin Cassady. Cholernie lubię Enzo za mikrofonem i jako menagera, ale niestety w ringu to on sobie nie radzi. Taki nieco większy Hornswoggle. Nie wyobrażam sobie go w głównym rosterze, gdzie walczy o pasy czy nawet siedzi w tym niższym mid cardzie. Jedyna odpowiednia rola to menager, z pewnością sobie świetnie poradzi. Po klasycznym promie zawalczyli z Lucha Dragons i co ciekawe wygrali. Zwycięstwo nad byłymi mistrzami tag team nie może przejść niezauważone i oby Triple H ze spółką tego nie zmarnowali. Po prostu mają gotowy produkt na pretendentów do pasów TT, drużynę która w przeciwieństwie do mistrzów porywa publikę za każdym razem kiedy pojawiają się na arenie. Chętnie zobaczyłbym ich ze złotem, choć zdaję sobie sprawę, że walki byłyby po prostu słabe.
Po sześciu minutach reklam (jak ja to kocham w WWE...) dostaliśmy walkę Alexy Bliss z Carmellą.. można sobie zadać pytanie: WHO CARES!? Oprócz fajnych ujęć kamer na Carmellę to nic ciekawego tu nie było. Niech ta cała Carmella idzie do głównego rosteru (ma wygląd i tam to wystarczy) i od Enzo i Colina się odizoluje (ależ ładne słowo), bo kompletnie ta kobitka nie jest im potrzebna.Walki kobiet w WWE/NXT kompletnie mnie nie jarają, no chyba, że chodzi o pojedynki ze specjalnych gal. Na nich często zaskakują (do Candice LaRae Div nie można porównywać <3).
Wreszcie w ringu widzimy Rileya. Zapewne większość z Was się jara tym powrotem, ale jak dla mnie to lekka przesada. Riley za mikrofonem spisywał i spisuje się bardzo dobrze, ale ta umiejętność nadaje się jedynie do komentowania gal lub bycia menagerem (był/jest w tym dobry). Dlaczego przesada? Gość w zasadzie z dupy dostaje feud ze Steenem (!) i co dalej? Rozumiem gościa, że jest wrestlerem i ciągnie go do ringu a nie stolika komentatorskiego, ale nie rozumiem decyzji bookerów NXT. Nie oszukujmy się, feudu nie wygra i kto wie czy po nim nie będzie zwykłym jobberem. (wiem, trochę rozpisałem się o samym zawodniku, ale walka była tak nudna i słaba, więc chciałem coś dopisać). Riley może i zmienił fryzurę, nabrał masy (nie znam się na tym, może to masa mięśniowa?) ale w ringu ssie po całości. I jeszcze ten finisher...kompletnie do mnie nie przemawia. Fajnie, że pojawił się Owens, jego mogę oglądać godzinami. Zdecydowanie + plus hali za promo Alexa i Kevina, a mi nie pozostaje nic innego jak wierzyć w to, że Riley zaskoczy nas jakąś genialną walką
Ile jeszcze razy Breeze i Kenta staną ze sobą w ringu? Powoli robi się to nudne, ale w porządku, już nie będę hejtował na siłę ;) Przejdźmy może do walki. Był to taki przeciętny main event i niestety obawiam się, że to może być maximum, które ta dwójka jest w stanie nam zaserwować. Cieszy na pewno to, że Breeze wygrał w czysty sposób. Gimmick może i wkurwiający, ale nie wiem czemu Tyler w ogóle mi nie przeszkadza. Lubię go oglądać zarówno w ringu jak i za majkiem (za majkiem to raczej lubię go słuchać nie?), a jeszcze kilka miesięcy temu nie moje oczy nie znosiły jego widoku... dziwne. Co do Hideo. Upieram się przy zdaniu, że Japońce w Dablju nie osiągną nic. Inny styl walki, inna mentalność fanów, po prostu zawodnik z Azji (nawet jeśli to Kenta, Okada, Tanahashi czy Marafuji) u Vince'a nie wyjdzie powyżej upper mid cardu, Takie jest moje zdanie.
No cóż, kolejny epizod za nami. Nie było czegoś niesamowitego, ale też nie było źle. NXT na solidnym poziomie.
0 komentarze: