Recenzja WWE Raw - 16.3.15


WWE Raw - 16.3.15


Do Wrestlemanii 31 pozostały 2 tygodnie. Powinno to wpływać motywująco na WWE i sprawiać, że będą serwować najlepszy możliwy produkt. Czy tak jednak jest? Jak na dzień dzisiejszy kształtuje się krajobraz przed Największą Galą Roku? Przeczytajcie mój skrót wydarzeń oraz opinię z najnowszym Raw w roli głównej.

Skoro jest to mój pierwszy post w ogóle, a co za tym idzie, pierwsza recenzja to na wstępie wyjaśnię, jak planuję to robić. To co przeczytacie to nie będzie żaden raport. Nic z tych rzeczy. Będąc szczerym - nie wszystko podczas gali zasługuje na taką samą uwagę. Dlatego zdarzeniom najciekawszym i najważniejszym będę poświęcał więcej uwagi. Dokładnie tyle, na ile będą zasługiwały. Okej, to chyba tyle. Jedziemy!


Kolejny raz galę otworzył segment promujący feud Orton-Rollins, a w zasadzie Orton-Authority. Trzeba przyznać, że ta para tworzy lepszy klimat przy mikrofonach niż można było się spodziewać zwłaszcza po Randym. Jeżeli mamy na sali ludzi, którym przejadła się postać Vipera jako typowego heela lub typowego baby face'a to proponuję dać tej postaci szansę przy okazji tego story. Taki charakter oglądam z chęcią. Dziś oficjalnie potwierdzono walkę tych dwóch panów na Wrestlemanii. Walkę, która ma niejedno oblicze. To nie tylko starcie przyszłej twarzy WWE z przedstawicielem starej gwardii. Ten pojedynek ma podłoże budowane od kilku miesięcy, kiedy to Seth zaatakował Ortona. Nie jest to może scenariusz na miarę Oscara, ale w realiach WWE nie powinniśmy narzekać. Seth Rollins vs Randy Orton na Wrestlemanii 31. Zapatruję się na tą walkę bardzo pozytywnie i upatruję kandydata do showstealera zaraz obok Ladder Matchu o pas Interkontynentalny.

The Miz i Mizdow... Ten pierwszy pokonany przez Rybacka, nic dziwnego. Od wielu tygodni czekam na sytuację, w której konflikt między "gwiazdą" i "dublerem" rozpędzi się. Sporo osób liczyło na starcie podczas Wrestlemanii, ale na promowanie tego chyba już za późno. Dziś stało się coś przełomowego, owszem. Skull Crushing Finale dla Mizdowa. Wszystko fajnie, ale jeśli to jest wyczekiwany przeze mnie "przełom" to śmiem twierdzić, że było do tego wiele dogodniejszych okazji. Nie zmienia to faktu, że z chęcią zobaczę Sandowa wreszcie wracającego na właściwe tory i kopiącego dupę The Miza w dokładnie taki sam sposób, w jaki zrobił to Alex Riley.

Jeśli chodzi o listę Amerykanów pokonanych przez Ruseva to jest ona dłuższa niż rolka papieru toaletowego. Był Swagger, Henry, Big Show... czy będzie i John Cena? Patrząc na historię to Cena raczej na Wrestlemanii nie przegrywa z nazwiskami mniejszymi niż jego ( wyjątek WM 27 - The Miz ). Rok temu pokonał Wyatta i tym razem chyba też wszystko skończy się jego triumfem. Na tym Raw w segmencie z podpisaniem kontraktu brakowało mi jednej rzeczy, a właściwie osoby. Mowa o Lanie, której imię skandowała publiczność bo zamiast niej wyszedł z mistrzem jakiś komicznie wyglądający prawnik. Chanty "We Want Lana" nasunęły mi myśl, że ludzie tak chętnie oglądają Ruseva ( a raczej w ogóle go znoszą ) dzięki temu, że mogą oglądać Lanę. Myślę, że coś w tym jest i jej osoba bardzo pomogła temu wrestlerowi. Cała dzisiejsza sytuacja jest możliwa do opisania w kilku krótkich zdaniach. Cena przypomniał dlaczego zdetronizowanie Ruseva jest tak bardzo ważne, że chodzi o honor Ameryki. Rusev zasłaniając się prawnikiem powiedział sporo gorzkich słów na temat USA, a na końcu podpisanie kontraktu. Niestety bez bójki, której sprytnie Mistrz Stanów Zjednoczonych uniknął. Na Wrestlemanii uciekania nie będzie, ale nie spodziewam się fenomenalnej walki.

Rok temu Andre The Giant Memorial Battle Royal było widziane trochę inaczej niż teraz. Przynajmniej w moich oczach z tej walki uciekł jakikolwiek hype. Logika nakazuje myśleć, że zwycięzca takiej batalii powinien dostać konkretny push w przeciągu najbliższych miesięcy. Jak było z Cesaro wszyscy doskonale wiemy. W tym roku mało kto wierzy, że coś się zmieni tym bardziej, że jedną z osób mogących to wygrać jest Curtis Axel kontynuujący swoją szopkę z #Axelmanią. Pozwolicie, że nie wypowiem się na temat sensu takiego stanu rzeczy. Ludzie sami wykreowali taki hashtag i ogólny trend w odniesieniu do jego eliminacji z Royal Rumble, która nigdy nie miała miejsca. Nikt chyba nie przypuszczał, że WWE nawet tutaj znajdzie pomysł na storyline...

Paul Heyman staje na głowie żeby wypromować należycie walkę o pas WWE. Ciężko jest to jednak zrobić bez mistrza pojawiającego się na galach oraz... z Romanem Reignsem. Heyman dostał kilka minut przy mikrofonie sam, kiedy w swoim genialnym stylu obsypywał swojego klienta wieloma przymiotnikami podkreślającymi jego potęgę. Następnie pojawił się pretendent do tytułu i przez chwilę można było się poczuć jakby to oni dwaj mieli ze sobą walczyć, a wszystko dzięki temu, że Brock Lesnar nie był obecny podczas Raw. Szybko jednak Roman wybrnął z sytuacji, w której miałby mówić do Heymana i spoglądając w obiektyw kierował swe słowa do mistrza WWE. Nie było to porywające promo, ale też ciężko takiego oczekiwać. Według mnie walka Lesnar vs Reigns to klapa pod względem promocyjnym. Nawet z wspaniałym Heymanem. Romanowi cały czas szukają catchprase'ów. Dlaczego? Bo sam nie potrafi sklecić interesujących kilkunastu zdań? Sam nie wiem co gorsze. Mistrz najlepiej prezentujący się jako niemowa czy mistrz, który w ogóle nie jest widywany na show? Po Wrestlemanii każdy sam będzie mógł sobie odpowiedzieć na to pytanie.

Kiedy patrzę na skład walki o pas Interkontynentalny uśmiecham się szeroko. To nie może się nie udać. Bryan, Ziggler, Ambrose, Rhodes, Barrett, Harper, R-Truth... jak wspomniałem wyżej - kandydat do walki wieczoru. Mam nadzieję, że nie skończy się na 5 minutowym starciu bez większych emocji. Dziś zobaczyliśmy 6-man Tag Team Match ze wszystkimi poza R-Truthem. Na sam koniec klasyczny brawl, w którym praktycznie każdy miał chwilę na pokazanie się. Ostatecznie Bull Hammer wylądował na głowie Zigglera i Bryana, kiedy wyrywali sobie z rąk pas należący obecnie do Wade'a. Pozycja mistrza w ostatnich tygodniach była mocno zachwiana. Przegrywał raz za razem. Najkorzystniej by było gdyby odniósł zwycięstwo na Wrestlemanii, a także jeszcze za tydzień podtrzymał dobrą passę. Czekam na to co przyniesie Ladder Match z wypiekami na twarzy!

Skoro dwa punkty wyżej była mowa o feudach prowadzonych przez jednego człowieka to nie mogę zapomnieć o story Wyatt-Undertaker. Od kilku tygodni Bray raczy nas wyśmienitymi promami na temat Deadmana. Mało z tego jednak wynika. Opcje są dwie. Albo Undertaker pojawi się dopiero na Wrestlemanii albo wcale. Ja jednak nie widzę sensu w drugim wariancie więc do ich kolizji jednak dojdzie. Pytanie kto wyjdzie zwycięsko nie jest takie proste w odpowiedzi. Jeśli mam być szczery to bez większego znaczenia, ale Bray Wyatt ma pokonać Undertakera? Nawet ze streakiem 21-1 postać Zmarłego jest szalenie mocna i ważna. Rozumiem, że w Brayu pokładane są spore nadzieje, ale czy to nie zajdzie zbyt daleko? Dzisiejsze promo nie dało żadnej odpowiedzi, na żadne pytanie. Możemy tylko czekać. O ile wypowiedzi Wyatta są bardzo przyjemne w słuchaniu... ale wszystko, nawet najlepsze, jest w stanie się znudzić, gdy jest serwowane tydzień w tydzień.

Mógłbym w zasadzie nie wspominać walki wieczoru Raw, ale wydarzyło się coś co sprawia, że muszę. W chwili, kiedy Orton był sam przeciw całemu The Authority pojawił się... zgadnijcie. Tak, dokładnie... Sting! Był to pierwszy energiczny brawl Stinga od czasu jego debiutu w WWE. Nie mogliśmy wywnioskować zbyt wiele na temat jego formy, ale trzeba przyznać, że jego osoba elektryzuje. Atmosfera na linii Triple H-Sting jest tak gorąca, że aż kipi. Pozostaje jedna niewiadoma. Jaka będzie stawka tego pojedynku podczas Największej Gali Roku? Być może dowiemy się w przyszłym tygodniu!
Po obejrzeniu show można stwierdzić jedną rzecz. Wrestlemania za 2 tygodnie, ale przez większość gali absolutnie tego nie czuć. Wypisane powyżej zdarzenia to tylko wisienka na torcie 3-godzinnego Raw. Chyba w tym leży cały problem. Trzy godziny gali są na tyle trudne do zapełnienia, że cały klimat ucieka wraz z kolejną walką-zapychaczem. Są podstawy żeby tak sądzić, ponieważ właśnie w okresie wprowadzanie 3-godzinnej gali pojawiły się kłopoty z jakością. Pozostawiam wam tą kwestię do przemyślenia i podzielenia się swoją opinią z nami. Trzymajcie się, cześć!





0 komentarze: