Recenzja + Video TNA Impact Wrestling 20/03/2015


Muszę Wam się przyznać, że mimo obejrzenia tragicznego One Night Only spod szyldu TNA wciąż nie jestem zniechęcony do oglądania Impact. Muszę przyznać, że jestem wręcz mega zachęcony do oglądania Impact widząc jak świetny matchcard został nam przygotowany. Zdjęcie z Lashley vs Angle reklamującymi ten epizod nie wstawiłem bez powodu gdyż ta dwójka zmierzy się między sobą po raz pierwszy w historii i to o tytuł World Heavyweight! To jednak tylko wisienka na torcie samej gali. Zachęcam do zapoznania się z całą recenzją. Czy jakość dorównuje oczekiwaniom?


Ultimate X Match for the World Tag Team Championships
The Wolves (c.) vs. The BroMans (DJ Ion & Jessie Godderz) vs. Revolution (The Great Sanada & Manik)

Zanim jednak walka się zaczęła na korytarzu ujrzeliśmy rozmowę Bro Mans. Robbie E oświadczył by DJ Z nie zajmował się dziś zapowiadaniem go i Jessiego, lecz sam wszedł do ringu gdyż on nie jest jeszcze gotowy do walki po zeszłotygodniowej porażce w Inter Gender Matchu z Brooke.



Sama walka to idealny wybór na początek gali. Nie ma to jak pierwsze wrażenie odnośnie gali tworzone za pomocą Ultimate X Matchu, którego ja osobiście jestem wielki fanem. Domyślam się, że większość z Was ma tak samo. W końcu to tak samo jakby nie lubić Ladder Matchu. Nie pisze tej recenzji jednak by pisać o mniej znaczących rzeczach, lecz o walkach i segmentach, a ta walka wyszła naprawdę bardzo dobrze. Dużo ilość zawodników oszczędziła niepotrzebnych zastojów. W walce pojawiło się kilka fajnych sytuacji oraz spotów. W momencie gdy DJ Ion siedząc na barkach Jessiego próbował ściągnął tytuł, Manik tak samo usiadł na barkach Sanady i w tej pozycji DJ oraz Manik zaczęli prowadzić walkę między sobą.. w ciut kobiecym stylu? Chyba wiecie co mam na myśli. Cała czwórka została jednak powalona przez Missile Dropkicki The Wolves! Jedynym ciut wolniejszym momentem walki był moment kiedy BroMans i Revoltuion połączyli siły by wyeliminować mistrzów z walki. To jednak im się nie udało gdyż to mistrzowie opuszczają walkę z tytułami. Walka zdecydowanie na plus.

Austin Aries & BDC Segment

Double A został świetnie przyjęty przez fanów co także pomogło samej przemowie gdyż widać, że Austin w takich okolicznościach czuł się naprawdę świetnie. W swojej wypowiedzi odniósł się do kradzieży jego walizki Feast Or Fired przez BDC i mówiąc, że nie opuści ringu aż jej nie odzyska w związku z czym wezwał do ringu wspomniany "clan". Double A został świetnie przyjęty przez fanów co także pomogło samej przemowie gdyż widać, że Austin w takich okolicznościach czuł się naprawdę świetnie. W swojej wypowiedzi odniósł się do kradzieży jego walizki Feast Or Fired przez BDC i mówiąc, że nie opuści ringu aż jej nie odzyska doczekał się odpowiedzi właśnie wspomnianego klanu. Na konfrontacje przy mikrofonie wyszedł mój Low KI w towarzystwie Samoa Joe. Ogólnie ten fragment recenzji może zabrzmieć dziwnie, ale mam problem z ocenieniem wypowiedzi Ki. Mówił spokojnie, a i jego speech w przeciwieństwie do tego Aries’a był słabo słyszalny tym bardziej, że fani z przyjemnością hałasowali podczas jego wypowiedzi. Aries z o wiele większą charyzmą odpowiedział i jego wypowiedź wypadła jak najbardziej dobrze. Wynikło z niej, że Austin nie tylko chce skradzionej walizki, ale i skradzionego z jego rąk tytułu X-Division, w którego posiadaniu jest Low Ki. Double A zaproponował walkę na zasadach „Winner Takes All”. Po tym jak Aries został znokautowany przez Samoa Joe, Low Ki ogłosił, że to właśnie z nim pierw Double A musi sobie poradzić jeśli tak bardzo chce walki o pas i walizkę.

Singles Match /w. Manager
Austin Aries vs. Samoa Joe /w. Low Ki

Zestawienie dwóch świetnych techników to wręcz gwarancja jakości. Samoa Joe często sprowadzał walkę do momentów kiedy swoimi chwytami oraz dźwigniami starał się jak najbardziej osłabić swojego oponenta. Za każdym razem gdy już Aries wyzwalał się z uchwytów nadawał walce naprawdę dobre szybkie tempo, w którym Joe jak zwykle bardzo dobrze się odnajdywał mimo swojej masy, ale tego raczej nie muszę mówić bo pewnie większość doskonale o tym wie. Momenty z chwytami i dźwigniami nie uznawałbym za jakiegokolwiek rodzaju zastoje więc i bez nich w walce się obeszło i tak jak można było się spodziewać oglądało się to bardzo dobrze. Walka zakończyła się po tym jak Aries po Suicide Dive podnosił Joe. Wtedy został zaatakowany przez Low Ki, przez co Aries odnosi zwycięstwo przez dyskwalifikację.  

Dyskwalifikacja jednak w żaden sposób nie zatrzymała akcji. Aries został wrzucony do ringu i przytrzymany przez Joe. Low Ki chciał go uderzyć walizką, trafił jednak w Samoe w momencie gdy Double A sprawnie się wyrwał i znokautował również drugiego napastnika za pomocą Rolling Elbow w walizkę, którą przy swojej twarzy trzymał mistrz X-Divison. To doprowadziło nie tylko do odzyskania przez Austina jego walizki na tytuł Wagi Ciężkiej, ale i do zainkasowania walizki na tytuł X-Division.. przez Rockstar Spuda, który bez problemu dobił znokautowanego Low Ki za pomocą swojego finiszera. W przeciągu, krótkiej chwili poznaliśmy nowego mistrza i patrząc na interakcję jaką Spud ma z fanami to dobra decyzja. 

Brawl
Magnus i Bram





Po kilku zapowiedziach tego co jeszcze czeka nas gali kamery przenoszą nas na parking gdzie jesteśmy świadkami brawlu między Bramem i Magnusem. W sumie ciężko to nazwać równą walką między jednym, a drugim. Magnus prowadził po arenie Brama atakując go, rzucając go na przedmioty albo przedmiotami w niego. Bram przez cały czas uciekał przed Magnusem więc starcie zdecydowanie na korzyść  tego drugiego. I to jest bardzo dobra decyzja teraz gdy rywalizacja weszła na naprawdę osobisty poziom patrząc na tą sytuacje z Micky tydzień temu i na całowanie buta. Taki agresywny Magnus, którego nawet ochrona nie mogła odciągnąć to bardzo ważny i potrzebny punkt dla tego feudu, który nabiera coraz to większego tempa. Sam Bram oczywiście nic nie stracił na tym obiciu i nawet na tym, że Micky James dołożył kopnięcie między jego uda. Plus dla TNA za prowadzenie tego feudu w zrównoważonym stylu.

Triple Threat Knockout's Championship
Awesome Kong vs. Gail Kim vs. Taryn Terell (c.)

To jedna z lepszych walk kobiet jakie widziałem w życiu i pewnie to dlatego, że mało ich widuje. Na przestrzeni jednak tych, które widywałem, a zwłaszcza w WWE to ta walka jest idealnym przykładem, że kobiety tak naprawdę nie są gorsze w tym sporcie i tak powinny wyglądać ich walki. Fakt faktem kobiety w wrestlingu nie powinny być tylko piękne, ale i powinny mieć również umiejętności, a tu w żadnym stopniu ich nie brakowało. Podobał mi się przebieg tej walki. Gail i Taryn połączyły siły by skupić się na Awesome Kong. Nic dziwnego. Ich dwójka była w ciągłej ofensywie na większą rywalkę i wynikło z tego kilka naprawdę fajnych akcji zwłaszcza gdy Kong odpierała ich ataki. Chociaż muszę przyznać, że próba wykonania Suplexu przez Taryn na Kong była co najmniej śmieszna, ale całkiem fajna akcja z tego wyszła w momencie kiedy Kong skontrowała to wynosząc rywalkę pod Powerslam i wykonała go prosto na Gail, która padła na matę po nieskutecznym Dropkicku na Kong. To co również podobało mi się w tej walce to agresja z jaką walczyły kobiety. Sama Kong zasługuje na pochwałę no bo pewnie kondycyjnie nie jest z nią najlepiej przy takiej masie, chociaż nie jestem w stanie tego w pełni określić – mimo to przyjmowała na siebie naprawdę całkiem szybką dawkę ofensywy od dwóch przeciwniczek na raz więc brawa dla niej. Walka zakończyła się obroną tytułu przez Teryn po całkiem fajnym pokazie technicznych umiejętności w jej i Gail wykonaniu.

Backstage
James Storm / Kurt Angle

W między czasie dostaliśmy dwa krótkie speeche. Jeden James’a Storm’a, a drugi Kurt’a Angle. Były to typowe speeche na to by podbudować atmosfere przed ich nadchodzącymi z starciami. James skierował swój speech do Matt’a mówiąc, że czas nadszedł. Dziś go obije w NO DQ Matchu i teraz gdy nie ma jego brata, nie będzie nikogo kto przybędzie mu na pomoc. Za to w dalszej części gali Kurt został zapytany o to jak czuje się przed swoją walką z Bobby’m. Powiedział, że Lashley jest jednym z najbardziej dominujących mistrzów w historii, a on jak go pokona udowodni, że wciąż jest jednym z najlepszych w tym biznesie i właśnie po to tu przybył. Ogólnie forma takich przerywników między walkami na wypowiedzi mi się podoba. Są one dynamiczne, krótkie i patrzy się w nich na danego wrestlera właśnie bardziej jak na „zawodnika” niż „postać”.

NO DQ Match
James Storm vs. Matt Hardy

Bardzo mi się podoba również ta rywalizacja i to może też lekko przez pryzmat, że Matt w czasach swojej świetności był jednym z moich ulubionych wrestlerów, a wraz z bratem do dziś tworzy mój ulubiony Tag Team. Dla nie wprowadzonych, motyw feudu zaczął się od walki o pas podczas, której przez James’a Jeff odniósł kontuzję. Wszystko za sprawą upadku z szczytu klatki na metalowe schodki co tak na marginesie wyglądało mega efektownie i jest godne zobaczenia - link do upadkuJak na No DQ Match przystało nie zabrakło dobrego wykorzystania przedmiotów. Pinezki to już chyba nieodłączny symbol Hardcoru jeśli chodzi o TNA. Matt został w tej walce pokazany dosyć mocno bo bez problemowo na własną rękę masakrował sam całe Revolution, które będąc koło ringu towarzyszyło swojemu liderowi. Była jedna sytuacja, która sprawiła, że aż sam poczułem ból. W momencie kiedy Khoya chwycił za zwykłe krzesło do siedzenia, nie standardowe wykorzystywane do uderzeń. Matt wyrwał mu je i obłożył nogami tego krzesła kilka razy Khoye po plecach. To musiało być nieprzyjemne. Jak to na stajnie przystało wygranej James’a bez żadnej pomocy albo końcówki walki bez żadnej interwencji reszty członków się nie obeszło. To już chyba schemat, które wszedł do wrestlingu na zawsze. Po tym jak zarówno Matt i James podnosili się z maty, Storm dostał od Abyssa do rąk dzwon, którym znokautował wcześniej Jeff’a podczas Lockdown, a Sanada splunął na oczy Matt’owi. Oślepiony Hardy zainkasował uderzenie dzwonem, dwa Last Call Superkicki i w ten sposób poznaliśmy zwycięzcę tej walki.

Kolejny schemat, który znamy – jak na stajnie przystało nie obeszło się bez dalszej ofensywy po walce. Hardy został przytrzymany przez resztę członków Revolution, a James wykorzystał to by jeszcze raz uderzyć dzwonem prosto w jego czaszkę. Poza tym James powiedział, że on jest powodem, przez którego jego brat jest wykluczony z pro wrestlingu i teraz dzięki niemu on może odwiedzić go w szpitalu zaraz po gali. Po tym przypomniał Matt’owi, że w Revolution jest zawsze miejsce dla kolejnego. Sytuacja jak najbardziej na plus gdyż nakręca feud dalej. Pojawienie się Jeff’a robi się coraz bardziej pewne i jak mam być szczery spodziewałem się tego w tym momencie, ale jak widać to nie ten moment. 

Main Event World Heavyweight Championship
Bobby Lashley (c.) vs. Kurt Angle



No i w końcu nadszedł czas na walkę wieczoru, która w przeciągu gali była dosyć mocno promowana przez różne filmy promujące z częstym podkreślaniem, że to ich pierwsza walka w historii.  To zdecydowanie atut tej konfrontacji. Jednak warto pamiętać, że nie jedyny. Pod względem ich umiejętności technicznych dostaliśmy naprawdę bardzo solidny Main Event godny walki o tytuł. Angle świetnie wykorzystywał swoje doświadczenie w zapasach, zresztą jak zwykle, a Bobby swoje doświadczenie z podwórka MMA co najlepiej pokazują panowie w końcówce walki. W sumie w walce jak tej nie było widać, że jest to ich pierwsza walka w historii. Bardzo dobrze czuli się ze sobą w ringu i to było widać. Jednym z największych atutów jednak jest warte pochwalenia to, że nie była to standardowa walka dobrego ze złym. Było to zwykłe starcie, dwóch szanujących się wrestlerów, w którym obeszło się bez niepotrzebnych interwencji i nieczystych zagrywek. Walka po prostu miała należeć do lepszego i to mi się jak najbardziej podoba. Jak już wspomniałem w końcówce walki widać najlepiej widać ich doświadczenie z podwórek zapasów oraz MMA gdyż mamy wymianę dźwigni. Najciekawsza sekwencja to zdecydowanie moment kiedy Angle był więziony w swoim własnym Ankle Locku. Na koniec walki on jednak sam go zapiął i lepiej gdyż doprowadził on go do zwycięstwa, a nas do poznania nowego mistrza świata. Gratulacje dla Kurta!

Podsumowanie
Wiele osób narzeka na to, że TNA zrezygnowało z gal PPV. Jak widać to ma pozytywny wpływ na samą federację. Dużo pracy w Impacty jest wkładane i nie ma sytuacji, w których są one traktowane jako drugorzędne, a dane sytuacje oszczędza się na specjalne wieczory jak WIELKIE gale PPV. To zwykły piątkowy wieczór, a ujrzeliśmy walki o wszystkie pasy, dwóch nowych mistrzów oraz walkę bez dyskwalifikacji. I to wszystko w naprawdę solidnym wykonaniu. Widzimy się za tydzień przy okazji recenzji Impactu z góry zatytułowanego „Hardy’s Revenge” gdzie w walce wieczoru Jeff zmierzy się z Storm’em w stalowej klatce. Tymczasem zachęcam do wymiany opinii, dyskusji oraz oczywiście obejrzenia Impactu gdyż warto.

Video
Za pośrednitwem - http://replays.wrestlingonline.gq/ - polecamy.

0 komentarze: